któregoś ty do téj chwili nie ocenił, i tylko rady jéj macierzyńskie zatrzymały mię dotąd w granicach pozornéj obojętności.
— Jakto! więc i królowa jest moją nieprzyjaciołką?! Mniemałem że zwalczać mi przyjdzie nieprzychylność jedynie ciotki.
— Uniesienie twoje, Luis, czyni cię niesprawiedliwym. Donna Beatrix de Moya nie jest ci nieprzychylną, i owszem ceni twe przymioty. Co do królowéj, nie potrzebuje ona pochwał. Wiadomo ci, że natchniona jéj mądrość czuwa nad dobrem wszystkich zarówno poddanych. Nie wiem sama jak to się stało, lecz ona pierwsza odgadła tajemnicę mego serca. Czy przypominasz sobie, Luis, zwycięztwo swoje na ostatnich turniejach? W dniu tym najdzielniejsi rycerze Kastylii wystąpili w szranki, a żaden z nich tobie nie dorównał; nawet Alonzo de Ojeda uznał się pokonanym. Wszyscy wynosili cię pod niebiosa, zapominając o twych błędach, prócz jednéj tylko osoby.
— Prócz ciebie może, okrutna Mercedes!
— Jesteś niewdzięczny, Luis! Wyznaję żem wtedy myślała tylko o meztwie jakiego dałeś dowody. Królowa bardziéj była przewidującą. Po ukończeniu igrzysk przyzwała mnie do swego gabinetu, gdzie całą godzinę sam na sam zemną przepędziła. — Mówiła o obowiązkach kobiét jako chrześcianek, a mianowicie o ważności związku małżeńskiego. Rozczuliwszy mię do łez prawie, żądała przyrzeczenia, bym nie wstąpiła nigdy na ślubny kobierzec, jeśli obecność jéj nie uświęci tego kroku, lub przynajmniéj bez piśmiennego z jéj strony przyzwolenia.
— Więc królowa potępia moję miłość?
— Imię twoje, Luis, nie było nawet wymienione, chociaż ja w ciągu całéj rozmowy myślałam tylko o tobie. Nie przeniknęłam zamiarów jéj wysokości, ale mnie się wydało, słusznie czy niesłusznie, że słowa królowéj odnoszą się do ciebie. Znając jednak jéj dobroć, nie wątpię że się przychyli, gdy uzna w tém moje dobro.
— A z czegóż wnosisz że królowa mnie miała na myśli?
— Przypuszczam tak, ponieważ w dniu tym uwaga wszystkich na ciebie była zwróconą. Królowa chciała pewnie zapobiedz nierozważnemu z méj strony przyrzeczeniu. Któż winien, jeśli uwiedziona pozorem, nie oceniła szlachetnych przymiotów twéj duszy. Wszak dotąd obcym prawie byłeś ojczyźnie, a pokazawszy się w niéj na chwilę, stroniłeś od dworu. Odznaczyłeś się wprawdzie w bitwach i turniejach; lecz świetne czyny podbijają jedynie wyobraźnię kobiét, podczas gdy serce ich marzyć nie przestaje o trwalszych słodyczach szczęścia domowego. Jeżeli więc szczérze pragniesz posiąść moję rękę, to staraj się zniewolić królowę.
— Lecz jakiż nato środek? wojna z Maurami ukończona, a honor królowéj nie potrzebuje obrońcy.
— Nie tego téż ona wymaga; wiadomo wszystkim że dzielnym jesteś rycerzem.
— Więc błagam cię, powiédz co mi czynić wypada!
— Posłuchaj, rzekła dziewica, na któréj powabne oblicze wystąpił rumieniec czułości razem i świętego zapału. Masz ogólne wyobrażenie o pomysłach Kolumba i środkach jakiemi urzeczywistnić takowe zamyśla. Byłam dzieckiem jeszcze, gdy nadzwyczajny ten człowiek przybył do Kastylii, starając się o pomoc naszych władzców. Oziębłość Ferdynanda i wsteczne wyobrażenia jego ministrów odwróciły zrazu umysł królowéj od przełożeń Genueńczyka; sądzę jednak, że ona skrycie im sprzyja, bo w chwili gdy Kolumb opuścić miał Hiszpanią, wpływ ojca Perez, dawnego spowiednika królowéj, przywołał go do dworu. Obecnie oczekuje on z niecierpliwością posłuchania, i jeśli uzyska żądaną pomoc, niezawodnie wielu z grona szlachty zechce mu towarzyszyć; otóż i ty powinieneś wziąć udział w rzeczy tak chwalebnéj.
— Nie wiem rzeczywiście jak uważać tę troskliwość, Mercedes; bo dziwnie to zawsze namawiać osobę kochaną do podróży, z któréj nie wiadomo czy powróci.
— Polecę cię bozkiéj opiece, odpowiedziała dziewica w pobo-
Strona:PL James Fenimore Cooper - Krzysztof Kolumb (cut).djvu/032
Ta strona została przepisana.