— Jakieś uczucie nieokreślone ośmiela mnie do takiego przypuszczenia, ale nie mam tyle zarozumienia, aby rozstrzygać tajemnice przechodzące moje pojęcie.
Trudno powiedziéć, czy Kolumb przez tę odpowiedź zyskał, czy stracił w umyśle słuchaczów. Wprawdzie zgadzała się ona wybornie z wyobrażeniami religijnemi wieku, duchowni jednak dumne to wystąpienie świeckiego człowieka w roli narzędzia Opatrzności uważali za przywłaszczenie.
— Chcesz dosięgnąć wyspy Cipango, płynąc przez ocean atlantycki, wtrącił arcybiskup, a przeczysz istnieniu Jana zakonnika!?
— Wybacz, świętobliwy prałacie; nie przeczę mu w zupełności, utrzymuję tylko że nie jest udowodnione.
— Wszakżeż podanie niesie, że przed dwustą laty król tego imienia nawrócony został przez biskupa Giovanni di Montecorvino.
— Bóg jest wszechmocnym, księże arcybiskupie, nie uwłaczam téż bynajmniéj zasłudze apostołów wiary, ale powiadam iż żaden powód rozumowy nie usprawiedliwiałby wycieczki dla odszukania urojonego może państwa. Przeciwnie co do wyspy Cipango mamy wiarogodno doniesienia słynnych żeglarzów weneckich, Marco i Nicolo Polo, którzy tam przez lat kilka przebywali. W każdym jednak razie, szlachetny panie, czy chodzić będzie o królestwo Jana zakonnika, czy o inną część ziemi, zawsze ocean atlantycki musi mieć swe granice od zachodu, i do tych właśnie dotrzeć zamyślam.
Arcybiskup niedowierzająco potrząsnął głową, wiedząc atoli że teorya Kolumba była przedmiotem poważnych rozpraw w Salamance, nie objawił osobistego przekonania.
— Don Kolumbie, rzekł po chwili, wyłożyłeś nam korzyści osięgnąć się mające dla kraju z wykonania twych planów; są ony w istocie świetne, jeżeli tylko twe nadzieje okażą się zasadne. Pozostaje nam dowiedziéć się jakiéj dla siebie żądasz nagrody.
— Rozważyłem ten przedmiot dojrzale, i warunki swoje spisałem na tym papiérze.
Kolumb doręczył Ferdynandowi de Talavera memoryał, a prałat, zrazu pobieżnie, daléj z większą uwagą, zaczął go przeglądać. Podczas czytania twarz jego przybierała wyraz zniechęcenia razem i szyderstwa: potém rzucił okiem na Kolumba, jak gdyby się chciał zapewnić, czy mówi z człowiekiem będącym przy zdrowych zmysłach.
— To chyba dla żartu przedstawiasz te warunki, rzekł wreszcie głosem surowym.
— Eminencyo, odparł z godnością Kolumb, przez lat ośmnaście trawiłem bezsenne nocy nad roztrząsaniem swych pomysłów. Prawda z każdym dniem dla mnie staje się jaśniejszą. Wierzę w swoje dzieło i uważam się wybranym przez Boga na jego dokonanie. Lecz potrzebuję władzy, potrzebuję otoczyć się powagą, i dlatego w niczém odstąpić nie mogę od podanych warunków.
Mimo pewności z jaką Kolumb wymówił te słowa, prałat przekonanym był, ze długie rozmyślanie nad jednym przedmiotem umysł jego obłąkało. Wnioski naukowe żeglarza i prawdopodobieństwo przypuszczeń jego, chociaż nie przekonały Ferdynanda de Talavera, zostawiły go jednak w niepewności; ale żądania memoryału uważał za tak przesadnie wygórowane, że litość jedynie wstrzymywała wybuch jego gniewu.
— Jak uważacie panowie, zawołał, zwracając się do kolegów przeglądających ciekawie pismo Genueńczyka, przedłożenia don Krzysztofa Kolumba, słynnego żeglarza, który zawstydził swym rozumem uczonych Salamanki? nie powinnyż ony wdzięcznością przejąć serca ich królewskich wysokości?
— Racz wasza eminencya przeczytać nam takowe, odezwało się kilka głosów.
— Pomijając mniéj ważne punkta, ciągnął daléj arcybiskup Grenady, dwa z nich szczególniéj nazwać można prawdziwą dla królestwa ichmość niespodzianką. Don Kolumb poprzestaje na stopniu admirała i wice-króla wszystkich krajów odkrytych, i na dziesiątéj części dochodów.
Strona:PL James Fenimore Cooper - Krzysztof Kolumb (cut).djvu/039
Ta strona została przepisana.