— Bóg zsyła nam inne jeszcze znaki zapowiadające blizkość ziemi, sennorze don Christoval. Widzieliśmy liczne stada ptaków, a w stronie zachodniéj gęste chmury, podobne do tych jakie zwykle unoszą się nad lądem.
— Dobrato wróżba, don Marcinie Alonzo; ale powtarzam, że w tém miejscu napotkać możemy chyba wyspy rozpierzchnione. Do Azyi mamy jeszcze kilka dni drogi.
— Jeżeli pozwolisz, szlachetny admirale, rozepnę wszystkie żagle i popłynę naprzód, a pewny jestem że przededniem ujrzę się u celu.
— Płyń w imię boże, dzielny żeglarzu, gdy takie twoje przekonanie, lecz ostrzegam cię że nie dosięgniesz tak prędko lądu stałego. Wszelako każde odkrycie nasze przyniesie sławę Kastylii; pozwalam przeto, tak tobie jak wszystkim, choćby setkami wynajdywać nieznane kraje.
Majtkowie głośno zaśmieli się z tych wyrazów, bo ludzie szczęśliwi skłonni są zawsze do wesołości. La Pinta puściła się w drogę, i dopiéro z zachodem słońca powróciła. Widnokrąg od północy gęste wieńczyły obłoki, a wyobraźnia ludzi podrażnionych niebezpieczeństwem łatwo w ich kształtach fantastycznych upatrywać mogła to skały urwiste, to głębokie wąwozy, to cyple lub wyzębienia brzegów.
Nazajutrz rano dészcz padać zaczął gęstemi kroplami. Okręty zbliżyły się do siebie i szalupy krążyły już w tę, już w owę stronę.
— Przyszedłem, sennorze admirale, rzekł starszy Pinzon, wysiadając na pokład la Santa Maria, prosić o upoważnienie zwrócenia się na północ, dla odszukania położonych w téj stronie krajów, aby to wielkie przedsięwzięcie ukończyć w sposób godny dostojnych władzców naszych, a razem wykazać prawdę twych pomysłów.
— Życzenie twoje godne jest pochwały, mój dobry Marcinie Alonzo, ale nie mogę na to pozwolić. Nie wątpię, że płynąc w kierunku przez ciebie wskazanym moglibyśmy ważne poczynić odkrycia; lecz zawsze byłobyto zboczeniem od celu. Indye leżą na zachód, a moim zamiarem nie było i nie jest znalezienie gromad podobnych do wysp kanaryjskich i azorskich. Postanowiłem go-