— Opuściła mię przed samém przybyciem waszéj wysokości; ale mogę ją przywołać natychmiast.
— Wolę ponieść jéj sama tę radosną wiadomość, rzekła królowa, postępując ku podwojom: wskaż mi drogę, bo znasz ją lepiéj odemnie. Wyprawiamy się, jak Kolumb, bez zewnętrznéj wystawności, by udzielić twéj wychowance wieść tyle dla niéj pożądaną, ile ciekawém było dla mnie opowiadanie admirała. Te korytarze i galerye wyobrażam sobie jako szlaki nieznanego Atlantyku.
— Dałby Bóg abyś wasza wysokość nie uczyniła odkrycia równie zadziwiającego jak podróż Genueńczyka! Co do mnie, nie wiem sama ile w tém jest prawdy.
— Pojmuję to, moja droga; ostatnie wypadki wszystkich nas olśniły, odpowiedziała królowa, nie rozumiejąc znaczenia słów przyjaciółki. Idźmyż zachwycić serce niewinnéj dziewicy, która uległém znoszeniem przeciwności zasłużyła sobie na szczęście.
Donna Beatrix westchnęła, lecz nic nie odrzekła. W téj chwili weszły ony do małego salonu obok sypialni Mercedes i zastały tam pokojówkę, która cożywo pobiegła uprzedzić swą panią o przybyciu dostojnego gościa. Izabella jednak, poufała zawsze w obejściu z osobami kochanemi, uchyliła drzwi sypialni, zanim dziewica wyjść mogła na jéj spotkanie.
— Moje dziécię, rzekła siadając z uśmiéchem życzliwości, przyszłam dopełnić świętego obowiązku; uklęknij tu przy mnie i wysłuchaj mnie jak matki.
Mercedes zajęła wskazane sobie miejsce, a monarchini czule objęła jéj głowę, przytulając twarz młodéj dziewicy do składów swéj sukni.
— Jestem z ciebie zadowolona, moja córko, ciągnęła daléj królowa, i powracam ci otrzymane przyrzeczenie; jesteś odtąd panią swoich czynów.
Mercedes lekko tylko drgnęła, lecz zachowała milczenie.
— Nie odpowiadasz, moje dziécię? Więc pragniesz aby kto inny zajął się twojém szczęściem? Niech i tak będzie! — Dowiédz się przeto, że jako królowa twoja i przyjaciółka chcę abyś została małżonką Luis’a de Bobadilla, hrabiego de Llera.
— Nie, miłościwa pani! nigdy, nigdy! szepnęła dziewica głosem stłumionym od wzruszenia.
Izabella z zadziwieniem, ale bez gniewu, spojrzała na markizę de Moya, znając bowiem charakter Mercedes, nie przypuszczała z jéj strony dziwactwa ani zmienności.
— Wytłumacz mi to, jeśli możesz, Beatrixo, zawołała wreszcie. Miałażbym tyle być nieszczęśliwą, że zamiast uradować to dziécię, boleśnie podrażniłam jéj uczucia?
— Nie, nie, sennoro! wyłkała Mercedes, ściskając konwulsyjnie kolana królowéj; wasza wysokość nie chcesz i nie możesz dotknąć nikogo, bo jesteś pełną dobroci.
— Cóż więc wywołać mogło tę nagłą zmianę wyobrażeń?
— Niestety, sennoro, serce mojéj wychowanki pozostało niezmienne; niestałość w miłości cechuje tylko mężczyzn.
Pogodne oko Izabelli zabłysło oburzeniem.
— Czy podobna, rzekła z żywością, aby poddany Kastylii naigrawać się miał z niewinnéj dziewicy, a razem z swéj królowéj? Miałżeby on uchybić słowu rycerskiemu? Dziwię się twojéj spokojności, markizo, bo wiem że nie lubisz ukrywać swoich uczuć.
— Luis, szlachetna pani, jest synem mego brata; ta okoliczność w części gniéw mój rozbraja.
— Ależ stworzenie tak młode, piękne i pełne szacownych przymiotów nie mogło być porzuconém bez ważnego powodu.
— Zwyczajnie, najjaśniejsza królowo, odpowiedziała markiza z goryczą; lekkomyślny mój synowiec przywiózł z sobą jakąś księżniczkę indyjską....
Strona:PL James Fenimore Cooper - Krzysztof Kolumb (cut).djvu/148
Ta strona została przepisana.