— Tyle mamy dowodów, że trudno zaiste nie wierzyć w twą przewrotność, odpowiedziała zimno markiza.
— A ty, Mercedes?
— Nie, Luis, odrzekła dziewica z zapałem, wykraczającym z granic powściągliwości, jaką zwykle zachować umiała w swych wyrazach; nie, Luis; nie posądzam cię o przewrotność lub podłość, lecz conajwięcéj o lekkomyślność. Zanadto dobrze znam twoje serce, abym przypuścić mogła rozmyślne z twéj strony wiarołomstwo.
— Dzięki za to Bogu i najświętszéj pannie! zawołał młodzieniec, chociaż nic z tego nie rozumiem.
— Czas już zakończyć tę sprawę, Beatrixo, rzekła królowa; idźmy prosto do celu. Przystąp tu, Ozemo, i niech świadectwo twoje usunie wszelką wątpliwość.
Młoda Indyanka usłuchała rozkazu, nie wiedząc sama dobrze czego po niéj wymagają. Rozmowa któréj była świadkiem żywo ją zajmowała; lecz Mercedes tylko, z bystrością właściwą sercom kochającym, spostrzegła grę ożywioną jéj twarzy, ilekroć królowa czyniła wyrzuty Luis’owi, lub gdy ten odpowiadał.
— Księżniczko, ciągnęła daléj Izabella, mówiąc powoli i z przyciskiem, aby Indyanka tém łatwiéj ją rozumiała; czy jesteś małżonką Luis’a de Bobadilla?
— Ozema żona Luis’a, odrzekła dziewica zapłoniona; Luis mąż Ozemy.
— To dosyć jasno, don Kolumbie, a zawsze tę samę daje odpowiédź. — Gdzież Luis cię poślubił i jakim sposobem?
— Luis poślubił Ozemę religią hiszpańską; Ozema poślubiła Luis’a miłością i obowiązkiem, jak robią w Haiti.
— To rzecz nadzwyczajna, sennoro, wtrącił admirał; jeżeli wasza wysokość pozwolisz, starać się będę o zgłębienie téj tajemnicy.
— Czyń jak ci się podoba, odparła obojętnie królowa; co do mnie, pewną jestem swego.
— Hrabio de Llera, zapytał Kolumb z powagą, czy jesteś istotnie małżonkiem księżniczki Ozemy?
— Przenigdy, szlachetny admirale. Jestem jéj przyjacielem, lecz nie myślałem nigdy o związku z kimkolwiek na świecie, prócz z donną Mercedes.
Słowa te wymówione były głosem prawdy i szczérości.
— Czy łudziłeś ją kiedy przyrzeczeniem swéj ręki?
— Nie, sennorze; szanowałem ją zawsze jak siostrę, w dowód czego dosyć jest przytoczyć, żem ją powierzył staraniom swéj ciotki i umieścił obok Mercedes.
— Podzielam w tém jego zdanie, miłościwa pani, i mogę zaręczyć, że Luis zachowywał zawsze należne słabszéj płci względy.
— Przeciw tym pięknym słówkom, sennorze, i przeciw téj cnocie sumiennéj, stawiam zeznanie Ozemy, niezdolnéj zaiste do kłamliwych wybiegów. Ty, droga Beatrixo, przyznasz mi słuszność.
— Sama nie wiem co myśléć, najjaśniejsza królowo. Luis niejednego dopuścił się błędu, lecz nigdy nie uchybił honorowi. Radabym bliżéj jeszcze wybadać Ozemę.
— Dobrze mówisz, odrzekła Izabella, w któréj uczucie gniewu ustępować zaczęło wobec wymagań słuszności; sprawiedliwość wkłada na nas obowiązek podania oskarżonemu sposobności oczyszczenia się z winy. Hrabio de Llera, pozwalam ci wypytywać Ozemę stosownie do swego uznania.
— Sennoro, nie wypada rycerzowi walczyć z kobiétą, zwłaszcza z cudzoziemką, odpowiedział Luis nieśmiało. Poważam się przeto błagać waszéj wysokości, abyś konieczne w tym względzie badanie zleciła komu innemu.
— Ponieważ do mnie należy przykry obowiązek sądu, rzekła królowa spokojnie, więc się podejmę i śledztwa. Utrzymujesz, księżniczko, że jesteś małżonką don Luis’a; czy to małżeństwo nastąpiło przed kapłanem.
Strona:PL James Fenimore Cooper - Krzysztof Kolumb (cut).djvu/157
Ta strona została przepisana.