Luis, postąpiwszy kilka kroków, pozdrowił gwarliwe grono i objawił życzenie usłyszenia szczegółów piérwszéj podróży. Monika, jak łatwo było przewidziéć, w bogato ustrojonym rycerzu nie poznała sennora Munoz, i chętnie przytoczyła wszystko co wiedziała, a nawet więcéj jeszcze. Rozmowa z tą kobiétą nowym dla młodzieńca stała się dowodem, ile stanowczą i zupełną była zmiana sądu względem Kolumba, w niższych nawet klassach społeczeństwa.
— Słyszałem wiele, zapytał w końcu, o niejakim Pinzonie, który podobno dowodził na jednym z okrętów wyprawy; cóż się z nim stało?
— Umarł, sennorze, odpowiedziała Monika. Ten człowiek dawniéj u nas bardzo był poważanym; lecz teraz stracił honor razem z życiem. Wiarołomny względem admirała, zagryzł się, jak mówią, widząc w porcie la Ninę; bo myślał że sam zbierze wszystkie zaszczyty i korzyści.
Luis, pożegnawszy Monikę, puścił się z żoną w dalszą drogę ku miastu.
— Oto kościół świętéj Klary, rzekła Mercedes. Chciałabym, mój drogi, podziękować Bogu za szczęśliwy twój powrót, i błagać go razem o powodzenie dla Kolumba.
Małżonkowie weszli do kościoła i przyklękli przed wielkim ołtarzem; bo w owym czasie najdzielniejsi wojownicy nie wstydzili się jeszcze ukorzyć publicznie wobec najwyższéj istoty. Po spełnieniu téj pobożnéj powinności młode stadło opuściło pobrzeże, udając się z powrotem na okręt.
Nazajutrz rano statek Ozema popłynął do Malagi, i małżonko-