Strona:PL James Fenimore Cooper - Na dalekim zachodzie.djvu/12

Ta strona została uwierzytelniona.

fuzje na plecy i, opuściwszy łączkę, na któréj obiadowali, znikli wnet w ciemnym gąszczu dziewiczego lasu.





Rozdział II.
Odwiedziny w fortecy. — Zamysły.

Z godzinę dobrą kroczyli już nasi wędrowcy, gdy Hurry niespodzianie zatrzymał się przed olbrzymim pniem powalonéj lipy. Zbliżył się on do szerokiego jego końca i, usunąwszy kilka kawałków kory, zasłaniających wydrążony otwór, wyciągnął ku wielkiemu zdumieniu Sokolego oka małą łódkę z siedzeniami i wiosłami. Milcząc, zarzucił sobie Hurry z pomocą swego towarzysza lekki ten statek na ramię i podążył ku jezioru, które niespełna w kwadrans roztoczyło przed niemi swe zwierciadło. Zamknięte między zalesionemi wzgórzami, ciągnęło się ono na trzy godziny przeszło drogi, a tak piękne było, że Sokole oko nie mógł się dosyć nalubować widokiem wspaniałych tych miejscowości.
Hurry, zepchnąwszy łódkę na wodę, wsiadł w nią z swym towarzyszem i odbił od brzegu. Może pół godziny płynęli wzdłuż jeziora, gdy nagle przed oczyma ich wynurzyła się forteczka Huttera. Stała ona ponad wodą, wsparta na potężnych słupach i otoczona mocnemi palisadami. Hurry w krótkich słowach objaśnił Sokolemu oku, czemu