Strona:PL James Fenimore Cooper - Na dalekim zachodzie.djvu/14

Ta strona została uwierzytelniona.

po niezmierzonem zwierciedle jeziora. Zaledwie skierował wzrok swój w stronę, ku któréj zwrócony był Hurry, gdy w pewnem oddaleniu pokazał się osobliwy statek, w którym Hurry natychmiast poznał arkę, jak nazywano w okolicy łódź Huttera.
„Jestto pływające mieszkanie rodziny Huttera,“ rzekł Hurry do towarzysza. „Zbudowanem jest ono z potężnych belek i składa się z kilku jakby pokoi, na wzór stałych domostw. Na statku tym mogą się schronić mieszkańcy forteczki i wypłynąć na jezioro, gdyby im groziło niebezpieczeństwo ze strony nieprzyjaciela.“
Arka tymczasem coraz się bardziéj zbliżała. Była jeszcze oddaloną może o 200 kroków, wkrótce więc przybiła do progów budowli.
Hutter niezmiernie się zdziwił, widząc przy boku swego przyjaciela drugą, zupełnie mu nieznaną osobę. Opuściwszy z córkami statek, zbliżył się do Hurrego, który po krótkiem powitaniu przedstawił mu swego towarzysza.
„Spójrz, stary Tomie,“ ,rzekł, „to Sokole oko, strzelec znakomity, co niedarmo nosi nazwę swoją. Sporą część młodości swojéj spędził między Delawarami i może nam w razie napadu ze strony Indjan być nieocenioną pomocą.“
„Bądź pozdrowiony, młodzieńcze!“ zwrócił się Hutter przyjaźnie do swego gościa i na znak przychylności wyciągnął doń twardą, żylastą dłoń. „Liczę na twoją pomoc,“ ciągnął daléj, „i spodziewam się, że będziesz dzielnym obrońcą mych dzieci.“
„Przyrzekam to wam,“ odpowiedział Sokole