Strona:PL James Fenimore Cooper - Na dalekim zachodzie.djvu/15

Ta strona została uwierzytelniona.

oko, wstrząsając silnie prawicą Huttera, jakby na potwierdzenie swéj obietnicy.
„Powiedz że mi, przyjacielu,“ przemówił Hutter do młodzieńca, „zkąd przychodzisz w dziką tę krainę? Co cię właściwie tu sprowadziło?“
„Opowiem ci to w paru słowach, ojcze Hutter,“ odpowiedział Sokole oko. „Wysłuchaj méj historji: Jestem jeszcze młody i nigdym jeszcze na ścieżkę wojny nie wstępował. Wiele lat spędziłem wśród Delawarów, plemienia Indyjskiego, dzielnego, lecz spokojnego, które wiele ucierpiało ze strony Huronów. Prosili mię więc Delawarowie, bym się udał do ludzi méj barwy z prośbą o pomoc i radę. Uczyniłem to, i tu właśnie mam oczekiwać na Czyngachguka, jednego z najszlachetniejszych wojowników między czerwonoskórymi, by mu udzielić wiadomości o skutku, jaki osiągnęły układy moje z białymi. Jeżeli przy téj sposobności będę mógł okazać się wam pożytecznym, będzie mi to bardzo miło. Z góry mogę was zapewnić, że i mój przyjaciel Czyngachguk nie odmówi wam nigdy pomocy swéj broni.“
Zaledwie Sokole oko ukończył swe opowiadanie, gdy Hetty i Judyta, córki Huttera, które podczas rozmowy mężczyzn krzątały się w kuchni, zjawiły się na tarasie, prosząc ojca, by wraz z swymi gośćmi udał się na kolację. Uroczyście wstąpili więc do wnętrza forteczki i wkrótce zachwycali się smakiem soczystéj sarniéj pieczeni. Tymczasem zmrok zapadł; Hutter atoli zakazał córkom zapalać światła, aby nie zwrócić na do-