mostwo uwagi wroga, który często nocną porą włóczył się na wybrzeżach jeziora.
„Wśród jasnego dnia,“ zauważył przezorny starzec, „poza temi grubemi palami nie obawiam się i tysiąca dzikich; mam dosyć oręża i amunicji; lecz napad nocną porą może być niebezpiecznym. Dzicy mogliby się skrycie na łodziach przybliżyć i wtargnąć do forteczki; pomimo wszelkich środków obronnych zginęlibyśmy niechybnie.“
Po tych słowach podnieśli się mężczyźni; Hetty z Judytą udały się do swego pokoju na spoczynek, poczem Hutter wyłożył swe plany przed gośćmi.
„W naszem położeniu,“ rzekł, „główne usiłowania winniśmy skierować ku temu, by panowanie nad wodą było w naszych rękach. Każda łódka ma dla nas tęż wartość, co okręt wojenny. Obecnie cztery takie statki znajdują się w okolicy. Trzy posiadamy przy sobie, ostatni zaś ukryty jest jeszcze na wybrzeżu w wydrążeniu drzewa. Podług mnie, najlepiéj byłoby sprowadzić tu i tamten, dzicy bowiem mają powonienie wyżłów, i nic łatwiejszego nad to, by się dostał w ich ręce.“
Słowa te tak Hurry, jak i jego towarzysz, Sokole oko, uznali za słuszne; postanowili tedy bezzwłocznie udać się po ukrytą w lesie łódź.