Strona:PL James Fenimore Cooper - Na dalekim zachodzie.djvu/36

Ta strona została uwierzytelniona.

ujrzano oddział maszerującego mierzonym krokiem wojska angielskiego, którego czerwone mundury zdala już jaśniały na tle zieleni drzew. Trudno opisać scenę, jaka tu nastąpiła. Zapominając o przywiązanym do drzewa więźniu, w największym popłochu i przerażeniu rozbiegli się dzicy wojownicy. Lecz żołnierze otoczyli ich ze wszystkich stron; zaczęli się więc zażarcie bronić, wydając okropne okrzyki rozpaczy. Wkrótce rozległ się tryumfalny okrzyk zwycięzkich anglików. Kilku tylko Indjan zdołało umknąć, reszta padła na polu bitwy lub wziętą została w niewolę; lecz i anglicy ponieśli dotkliwe straty. Pomiędzy poległymi znajdował się dzielny Hurry. Jeden z Indjan uderzeniem siekiery rozplatał mu czaszkę. Pogrzebano go uroczyście i, uwolniwszy Sokole oko z rozpaczliwego położenia, udali się żołnierze do fortecy, dokąd ich zawiózł Czyngachguk na arce.
Tu naszych bohaterów nowy oczekiwał smutek. Znaleźli oni Hetty na łożu boleści, pasującą się z śmiercią. Wstrząśnięta wypadkami ostatnich dni, wpadła w okropną gorączkę, która pożerała ostatnie jéj siły. Gdy Czyngachguk z Sokolem okiem przystąpili do jéj łoża, anioł śmierci rozpostarł już swe cienie na bladéj twarzyczce. Rozpaczą miotana, stała Judyta nad zwłokami, a i reszta gości nie mogła na widok przedwcześnie zgasłéj dzieweczki oprzeć się wzruszeniu. W kilka godzin potem została Hetty spuszczoną na dno jeziora w miejscu, gdzie byli pochowani jéj rodzice, i Judyta łzami oblała jéj wodną mogiłę.
Cichym tym pogrzebem zakończono dzień, i