Podróżni poczęli się przygotowywać do opuszczenia miejsca, gdzie się odegrała opisana powyżéj scena. Hermoza spała jeszcze, leżąc na mchu; zbudzić ją, byłoby największą nieostrożnością, jaka mogłaby fatalnie oddziałać na jéj zdrowie. Kamienne serce przeto ściął kilka mocnych gałęzi i sporządził coś w rodzaju noszy; na nich to złożono jaknajostrożniej Hermozę, a dwaj służący don Pedra wzięli je na barki.
Kamienne serce dosiadł swego konia i na znak jego mały orszak ruszył w drogę. Wzrok młodzieńca z wielkim niepokojem błądził ciągle dokoła, jak gdyby oczekiwał strasznego jakiego zjawiska. Skierował drogę przez małe wzgórze, podnóża którego wkrótce dosięgnięto. Podróżni kroczyli w znacznéj odległości za swym przewodnikiem, który, jakby na zwiady, wciąż wysuwał się naprzód, gdy naraz dało się słyszeć przenikliwe gwizdnięcie.
Meksykanie wzdrygnęli się: „Coby to miało znaczyć?“ wyszeptał niespokojnie don Pedro. „Bezwątpienia, zdrada!“ odpowiedział przyjaciel jego, don Esteban, oglądając się badawczym wzrokiem i widząc, że Kamienne serce w pewnem oddaleniu znika po za zaroślami.
Po owem złowrogiem gwizdnięciu głęboka zapanowała cisza; nic się na pozór dokoła nie
Strona:PL James Fenimore Cooper - Na dalekim zachodzie.djvu/51
Ta strona została uwierzytelniona.
Rozdział III.
Napad i zwycięztwo. — Rozstanie.