Strona:PL James Fenimore Cooper - Na dalekim zachodzie.djvu/57

Ta strona została uwierzytelniona.

„Dopiero co opowiedział nam don Esteban o wszystkiem, co się wam wydarzyło w pustyni,“ odpowiedziała Nina; „mówił nam także i o mężu, który tak uprzejmie zajął się twoim losem. Don Torribio, nasz rządca, powiedział, że zna Kamienne serce, utrzymywał jednak, że dobroć jego jest tylko pozorną, że ukrywa się po za nią zdrada piekielna.“
Jak gromem rażona, zerwała się na te słowa Hermoza z swego miejsca i zawołała: „To niepodobna! Gdzie don Torribio? Idź i poproś go, by przyszedł do mnie!“
Po kilku minutach zjawił się don Torribio, piękny mężczyzna w średnim wieku, o ruchach wdzięcznych i swobodnych. Skłonił się z głębokiem uszanowaniem przed swą panią, która podała mu przyjaźnie dłoń, mówiąc: „Szczęśliwą jestem, że pana widzę. Usiądź pan i opowiedz mi, co wiesz o owym człowieku, który się zowie Kamienne serce, i tyle dobrodziejstw wyświadczył mi w pustyni. Znasz go pan podobno, jak się właśnie dowiaduję.“
„O, że też pani prawdę powiedzieć muszę!“ zawołał don Torribio. „Kamienne serce, młody awanturnik, któregoś pani poznała, jest synem dzikiego Pantery, owego niebezpiecznego bandyty, którego imię strachem i zgrozą napełnia całą okolicę.“
Jak za dotknięciem węża, cofnęła się Hermoza i padła bezwładna na krzesło; pobladła strasznie na twarzy i drżącym rzekła głosem: „To niepodobna! Mąż ten, który tak szlachetnie z nami