Strona:PL James Fenimore Cooper - Na dalekim zachodzie.djvu/64

Ta strona została uwierzytelniona.

zwracał uwagę. Aczkolwiek barwą skóry biały, miał on na sobie ubiór i uzbrojenie wodza indyjskiego.
Rozkazał natychmiast przenieść rannego do domu, aby go ratować według możności, lub przynajmniéj osłodzić mu ostatnie chwile życia. „Ależ to Pantera, nikt inny! To ów okrutny bandyta!“ zawołał don Estevan, rzuciwszy okiem na rannego. W istocie był to Pantera. Przestrach ogarnął obecnych, gdy usłyszeli imię strasznego awanturnika. Po długiem trzeźwieniu ocknął się ciężko ranny w kilku miejscach Pantera, z gorączkowego snu. Don Pedro zbliżył się doń, chcąc mu zadać jakieś pytanie, gdy na dworze rozległ się tętent kopyt końskich. Wkrótce zjawił się jeździec, w którym don Pedro natychmiast poznał owego męża, co mu niedawno był w pustyni tak wiernym a dzielnym przewodnikiem. „To Kamienne serce!“ zawołał w radosnem uniesieniu i pośpieszył na przyjęcie młodego jeźdźca. Lecz, gdy do uszu Pantery doszło imię: Kamienne serce, wydał głośny okrzyk przerażenia i zemdlony upadł znów na łoże.





Rozdział VII.
Wyjawiona tajemnica. — Śmierć nieszczęśliwego.

Od owéj sprzeczki, jaką miał Kamienne serce z swym ojcem w ukrytéj w lesie jaskini, nie