I biły serduszka Słońskich dziewczyn przyspieczonem tętnem, ilekroć młody Niemoja zwrócił ku której zaloty lub w czasie tańca i zabawy silniej do piersi przycisnął.
Mimo to przecież żadna z pięknych dziewcząt, a niebrak ich było pośród Słończyków, niezdołała pozyskać względów urodziwego chłopca. Snać Dziewanna, bogini miłości, pilnie strzegła swego ulubieńca, przeznaczają mu między śmiertelnymi wybrankę, godną jego urody i dostatków. Może jednę z nimf wodnych, lub leśnych rusałek, a może zaczarowaną księżniczkę, wypadkiem zabłąkaną wśród ludu, co prastarym ojców zwyczajem wiódł żywot w patryjarchalnej prostocie.
I żył sobie młody Niemoja spokojny a szczęśliwy, to polując na dzikiego zwierza po nieprzebytych kniejach i puszczach, to orząc zagon ojczysty, to prując silnem ramieniem szare fale Wisły, w pogoni na rybą, co w owe czasy obficie napełniała jej wody. Naraz, jakby urokiem rażony sposępniał nagle. Uśmiech uleciał z jego pięknych ust, bujnym ocienionych wąsem, rumieniec zniknął z kraśnego oblicza, a jasne błękitne oczy, pogrążone w zadumie, biegły gdzieś w dal nieprzejrzaną, ku murom potężnego zamczyska, co, jak niedostępne gniazdo orle, rozsiadło się na wzgórzach Raciążskich. Cudnąż bo była mieszkanka owej niedostępnej siedziby, rozbójniczego gniazda Geronów, co gani zaborczym instynktem na spokojnej ziemi Słowian rozbili namioty i wiecznie krwi chciwi, łupów niesyci, szerzyli postrach pośród okolicznych mieszkańców, a dla karawan kupieckich byli prawdziwą plagą zagniewanych niebios.
Szczególniej ritter Geron, z odwiecznych lasów starej Germanji przybyły, zbudowawszy na górach Raciążskich potężne zamczysko, gniótł silną prawicą okolicznych rolników, którzy jakkolwiek nie uznawali jego władzy, korzyli przecież głowy przed siłą, niosąc w ofierze pysznemu teutonowi dobytek własny, owoce znojnych trudów i pracy, a nierzadko stokroć cięższą — z własnej dziatwy daninę. Wypędzony z ojczystej ziemi za rozboje i łotrostwa, jakich dopuszczał się bez liku, zaborczy teuton na pięknej ziemi Słowian puścił wodze nieokiełznanej dumie i chciwości, łupiąc, co tylko złupić się
Strona:PL Jan Łąpiński - Przewodnik po Ciechocinku.djvu/27
Ta strona została przepisana.