Zerwał więc stosunki z Niemoją i tak jemu, jak i jego synowi zabronił nawet pokazywać się w zamku, w razie przeciwnym grożąc gniewem i krwawą zemstą. A że gniewać i mścić się umiał, świadczyły o tem niedopalone zgliszcza domostw i chatek, zrabowany dobytek, pohańbione niewiasty tych, co gniew potężnego pana na głowę swoją ściągnęli i więcej rolnicy, niż rycerze przemocy oprzeć się nie zdołali.
Lecz potęga miłości, owa od początku stworzenia wszechpotężna siła, zdolna urągać władcom ziemi, niezna różnic społecznych, odmiennej wiary, plemiennej nienawiści. Zawsze młoda, zawsze świeża, wiecznie urocza, pokruszyć mury zdolna, zerwać żelazne łańcuchy, pokonać wichry i uragany.
Odtąd ilekroć księżyc skrył się za chmury, leciuchno, bez szmeru prawie, sunęło po grzbietach fal wiślanych wątłe czółenko, a w niem na ciemnem tle nocy rysowała się dorodna postać młodzieńca.
Ostry przenikliwy krzyk sowy przerywał nocną ciszę. Ukryte wśród zarośli maleńkie drzwiczki, wiodące do lochu w podziemiach zamku, otwierały się cicho i biała wiotka postać dziewczęcia spływała w silne ramiona młodego Niemoi, tuliła jasną główkę do jego piersi, a łódź cichutko mknęła po szarych nurtach Wisły ku oddalonej wysepce. Tam zdala od ludzi, odziani cieniami nocy, przy gwarze słowików, na miękkiej kwiecistej murawie pędzili młodzi długie godziny, pełne czarów i rozkoszy nadziemskich, żadnem nieopisanych piórem. Trzeba być młodym, czuć i kochać umieć, aby pojąć rozkosz tej chwili, kiedy ukochaną tulimy w ramionach i świat cały ginie nam z przed oczów. Jakże błahemi wydają się wówczas wszystkie ziemskie cierpienia, przeżyte bóle, przełamane przeszkody. Jakżeż rozkoszne uczucie pierś prawie rozsadza, żywszym obiegiem krew po żyłach przelewa, — całą istność w niebieskie unosi przestworza. Siwowłosy starzec na wspomnienie chwil owych, młodzieńczym płonie rumieńcem, zamglone jego oko żywsze ciska blaski, wiekiem i trudami pochylona postać prostuje się i prawie w olbrzyma wyrasta.
Długo rycerz Geron i stary Niemoja nie byli świadomi słodkich chwil szczęścia, jakiemi mimo ich zakazu poili się
Strona:PL Jan Łąpiński - Przewodnik po Ciechocinku.djvu/30
Ta strona została przepisana.