Ta strona została uwierzytelniona.
WRAŻENIE
W błękitne zmierzchy letnie pójdę miedzą polną
Skróś traw i ziół, muskany przez dojrzałe żyto...
Śniąc, będę czuł pod stopą świeżość ros podolną
zwolę wiatrom kąpać mą głowę odkrytą.
Nie będę tedy mówił, ani myślał wcale,
Lecz nieskończona miłość w serce moje spłynie...
I będę szedł, jak cygan — w coraz dalsze dale
W przyrodzie, — jak z kobietą, szczęsny w tej godzinie.
19