skim. Tam kazano iść kommonikiem[1], Wilhelm zaś, kurfistrz brandoburski, był in persona[2] krola polskiego i on to był nad temi wojskami quasi supremum caput[3]. Zostawiliśmy tedy tabory nasze w Czaplinku[4], mając nadzieję powrocić do nich najwięcej za poł roka.
Tam, kiedyśmy wychodzili, było medytacyj bardzo wiele i rożnych w ludziach wojskowych. Alterowało to niejednego, że to iść za morze, iść tam, gdzie noga polska nigdy nie postała, iść z sześciu tysięcy wojska przeciwko temu nieprzyjacielowi do jego własnego państwa, ktoregośmy potencyi w ojczyźnie naszej wszystkiemi siłami nie mogli wytrzymać. A jeszcze też nie było conclusum[5], żeby wojsko cesarskie miało z nami pojść. Ojcowie do synow pisali, żony do mężow, żeby tam nie chodzić, choćby zasług i pocztow[6] postradać; bo wszyscy nas sądzili za zgubionych. Ociec jednak moj, lubo mię miał jednego tylko, pisał do mnie i rozkazał, żebym, imię Boskie wziąwszy na pomoc, tem się najmniej nie konfundował, ale szedł śmiele tam, gdzie jest wola wodza, pod błogosławieństwem
- ↑ Kommonik, właściwie komonik (komoń po rus. i ros. koń) — sama jazda, bez taboru. Pisownia kommonik lub kommunik tłumaczy się pomieszaniem z wyrazem łac. communis, communico.
- ↑ w osobie
- ↑ niejako najwyższą głową (naczelnym wodzem)
- ↑ Czaplinek (Tempelburg) — m-ko w starostwie drahimskiem.
- ↑ postanowione
- ↑ Zasługi — żołd wysłużony; poczet — czeladź pocztowa, szeregowi.