Strona:PL Jan Chryzostom Pasek-Pamiętniki (1929) 101.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

mu tam nic nie pomogł. I przed wojewodą to o mnie powiedał, że choć polowy żołnierz, nie wzdrygał się wodnej bitwy. Na te działa utopione mowił, że »to wszystko moje będą«. Ale mi się to rzecz niepodobna widziała, biorąc miarę, jaka bieda, kiedy działo w błocie uwięźnie, a coż, kiedy w morzu, i życzyłem sobie bardzo widzieć i być przy tym dobywaniu; ale oni czekali, aże się woda ociepli, a mnie też tym czasem z tamtego miejsca sprowadzono, kiedy się już wojsko ruszało do obozu. Poko mi tedy frysztu[1] stawało, nigdy nie było bez konwersacyej tak miłej, żebym i w Polszcze lepszej nie znalazł między krewnemi. Już były rożne tentacye nie jechać do obozu; rezolwowałem się jednak i pożegnałem się z dobremi przyjaciołami, cum regressu praecedentibus tot contestationibus et spe[2], żeśmy z wojskiem mieli przyść tamże na drugą zimę. Pojechałem do chorągwie, otrzymawszy do komisarza attestacyą[3] dobrego zachowania, w ktorej zaraz komisarza proszą tameczni incolae[4], żebym zaraz na drugą zimę do nich ja, a nie kto inszy, był przysłany. Czeladnik jednak moj, Wolski niejaki, szlachcic z pod Brzezin, został się tam i ożenił się z poddanką tego szlachcica, corką jednego gbura[5]; ktory postępek czynił im lepszą nadzieję, że i ja za pewne do nich powroce. Aleć i on parolu nie dotrzymał, bo

  1. Fryszt (z niem.) — czas wolny, wczas.
  2. z tylu zapewnieniami przyjaźni przed mym odjazdem, a zarazem z nadzieją
  3. poświadczenie
  4. mieszkańcy
  5. Gbur (z niem.) — chłop.