Strona:PL Jan Chryzostom Pasek-Pamiętniki (1929) 173.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

z owego błota dobywamy, a tu już bitwa potężna na lewem skrzydle. Był tedy directe[1] przeciwko naszej przeprawie folwark oparkaniony; spodziewając się Moskwa, że to tam nasi będą szczęścia probowali, zasadzili tam kilkaset piechoty i 4 działka. Nie pokazowali się nam wtenczas; aż kiedy my się wybijali z tego błota do twardego lądu, wysunęła się piechota. Kiedy poczną ognia dawać, kiedy poczną parzyć z dział, jako grad kule lecą; padło naszych dużo, drudzy postrzelani. Ale przecię wszystkim impetem poszliśmy na nich, bośmy widzieli, że trzeba było ledwie nie wszystkim ginąć, gdybyśmy mieli byli teł podać. Ale jużeśmy tak oślep w ogień leźli, żeśmy się tak z nimi zmięszali, jako ziarno z sieczką, bo już trudno było inaczej. Okrutna tedy stała się rzeźba w owej gęstwinie, a najgorsze były berdysze[2]. Kwadrans jednak nie wyszed[ł] od owego zmieszania, wycięliśmy ich, że i jeden nie uszedł, bo w szczerym polu; powiedano, że ich było 100. Z naszych też, kto legł, kto co otrzymał, to musiał cierpieć; pode mną konia gniadego postrzelono w pierś, cięto berdyszem w łeb i drugi raz w kolano. Jeszczebym go był zażył, gdyby nie ta kolanowa rana. Bo ja takie szczęście miałem do koni w wojsku, że nie pamiętam, żebym ktorego przedał, kupiwszy go drogo, ale kożdy albo skaleczał, albo zdechł, albo go zabito; i to nieszczęście wygnało mię z wojska. Bobym ja był i do tego czasu był żołnierzem, ale już i ojca nie stawało kupo-

  1. wprost
  2. Berdysz — broń piechoty, topór osadzony na drzewcu.