Strona:PL Jan Chryzostom Pasek-Pamiętniki (1929) 205.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

jako brama między owymi hulajgorodami, ktorem miejscem szyki wyprowadzono w pole. Jednego tylko towarzysza stracili, przebijając się, i jednego także konia. Przebrawszy się przeciwko owej bramie, obrocili się nazad z chorągwią i stanęli frontem w tył nieprzyjacielowi. Dopowiedziano wojewodzie, że już proporce jego widać w tyle szykow nieprzyjacielskich. Bał się, żeby ich tam nie pognieciono; Moskwę też to niepomału to (s) konfundowało. Ostatniemi kazał natrzeć siłami, sam przed nami natarczywie skoczywszy, siekł, strzelał, narażał się nie jak hetman, ale jak prosty żołnierz. Zmięszali się tedy Moskwa, a potem w nogi! Terazże tnij, rznij! Co tedy ktora chorągiew moskiewska zapędzi się do owej bramy, żeby uciec między hulajgorody, to hussarya owa, co się przebiła przez szyki, złoży do nich kopie: to oni na stronę. Nacisnęło się tedy pod owe czosnki co niemiara tego, chcąc, żeby ich odstrzeliwano; tamci ich zaś odstrzeliwać nie mogli, bo[by] samych bardziej razili. I z armaty już nic nie strzelano, bo darmo było między pomięszane wojska. I wtem my natrzemy na nich, strzelając, siekąc; owe też czosnki, żelaznymi skoblicami potężnie pospinane, trudno było naprędce rozbierać. Uderzyli się na te hulajgorody, a po naszemu czo[s]nki; tu zaś nasi sieką bez przestanku. Tam tego dopiero legło powałem siła. Już tedy trup na trupie leży na kupie: nad wszystkimi owymi czo[s]nkami jako jaki największy wał albo grobla jaka tak się z trupow uczyniła. I tak, co na nieprzyjaciela budowali, to sami na to powpadali.