mię nigdy za szeregiem, chyba tam, gdzie należało, o bok z chorągwią, matką moją. I mogę to śmiele mowić: »Kto na mnie wie, że nie tak jest, proice lapidem!«[1] Z ktorych racyj poczuwam się być in aequa lance[2] [z] dobrze zasłużonymi w tej ojczyźnie synami. Co jeżeli tak, toć podobno, kto zarowno idzie do roboty, zarowno ma należeć i do zapłaty; tedy rowne mię afficiunt[3] do Rzpltej, co i kożdego z W. MM. Panow, praetensiones[4]. Poczuwam się, że upomnieć [się] mogę śmiele zasłużonego żołdu, tudzież też i do tej sztuki hibernowego[5] chleba posiągnąć śmiele mogę, bo nie dopiero przysiadam się do niego, kiedy go z pieca wysadzają, ale wtenczas jeszcze, kiedy nań ostrem zarabiano żelazem[6]. O chleb tedy prosić nie będę, bom go krwawie zasłużył i należę do niego rowno z drugimi. Ale o to proszę, ponieważ pracowałem non abiurando[7], żebym go też mogł jeść non adiurando[8], W. MM. Panow et specialiter[9] starszych braci naszych jest to gloriosum opus[10], żeście wynaleźli sposob i upatrzyli czas do windykowania[11] zasług naszych, za co dziękować zawsze należało i należy. I to rzecz po-
Strona:PL Jan Chryzostom Pasek-Pamiętniki (1929) 239.jpeg
Ta strona została uwierzytelniona.