Strona:PL Jan Chryzostom Pasek-Pamiętniki (1929) 315.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

że »są tu«. Wyszedł ze drzwi, spojrzawszy na konie: »A to co? gdzie tak dobrych koni nabrali?« Powiedziałem zrazu, że potkałem się z Chowańskim, daliśmy mu pole, znieśliśmy i zdobycz mamy; a potym i prawdę powiedziałem, jako właśnie było. Zrazu niepodobne mu się rzeczy widziały; alem (s) jakom pokazał owe ich confessata authentica[1], że sami przyznali, że ich 300 koni było, cudował się wielkim cudem, że kilkanaście ludzi wytrzymało tak wielkiej kupie. Mnie dziękował, a do wachmistrza rzekł: »Kazałbym was był powieśsić za to, coście we Mścibowie narobili hałasow; ale wam teraz odpuszczam winę dla tej okazyej, żeście się nie dali skonfundować; ale to podobno bardziej przywojcą[2] się stało niżeli waszą rezolucyją[3]. Ale żeście na dobrych koniach przyjechali, pierwej was też barwa[4] dojdzie niżeli inszych«.

Że tedy sejm warszawski następował, pisał krol przez księdza Piekarskiego, żeby się wojewoda zemknął z ludźmi ku granicy polskiej; co gdy uczynić intendit[5] i już się ruszył z pod Lepla, aż na trzecim, zda mi się, noclegu, przychodzi do niego od cara posłannik, taką denuntiando[6] intencyą, że chce posłać na sejm posłów swoich względem traktatów inter gentes[7], tylko że się ich boi wysłać za granicę, żeby ich jaka nie potkała konfuzyja od wojska, w nieposłuszeństwie ad praesens[8] zostającego; prosi wojewody, żeby przy-

  1. zeznania autentyczne
  2. przywódcą
  3. odwagą
  4. sukno na mundura
  5. zamierzył
  6. oznajmiając
  7. między [obu] narodami
  8. teraz