iura gentium[1] zabraniacie mieszczanom czynić dosyć prawu i zwyczajowi«. Mowi: »A tu cała chorągiew stoi w tej ulicy i to gospody są towarzyskie, gdzie Wść stawacie«. Pytam go znowu: »Jeżeli to ludzie pod tą chorągwią?« Powieda: »Pewnie, że ludzie«. Ja rzekę: »Choćby też byli i dyabli, to się ja ich nie boję. A w ostatku zaniechajcie mię, bo ja z wami sprawy nie mam, tylko z miastem krolewskim, ktoremu w tym przysłużycie się, że burmistrzom szyje pospadają za ten kontempt i nieposłuszeństwo krolowi panu«. Już się ich naschodziło z 300 albo więcej. »A nie będziesz tu stał«. Odpowiem: »Już stoję«. — »Nie osiedzisz się tu«. — Rzekę: »Pewnie się tu zasiadać nie myślę, bo mam pilną drogę. Ale też bądźcie pewni, że stąd nie pojdę, poko mi się zadosyć nie stanie, a krotko mowiąc, idźcie sobie, bo każę cynglow ruszyć«. A semenowie i Moskwa muszkiety trzymają, jak na widełkach[2], i mowię: »Rekolliguj się[3] jeno, jeżeli nie masz tego rozumu, albo każ się komu nauczyć, co to jest za powaga, ktorą na sobie kożdy poseł nosi, że to jest publica persona[4], że to dwoch majestatow i dwoch monarchiej preeminencye[5] w swojej reprezentuje osobie: tego, do kogo idzie, i tego, od kogo idzie«. Tak ci dopiero, nagadawszy się, poszli. A tu: »Wyganiaj konie!« Powyganiano na ulicę, swoje
Strona:PL Jan Chryzostom Pasek-Pamiętniki (1929) 335.jpeg
Ta strona została uwierzytelniona.