Strona:PL Jan Chryzostom Pasek-Pamiętniki (1929) 364.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

bowego; ktoremu ja pokazawszy asygnacyą, liczemy piniądze, zawarszy się ze mną w sklepiku jednym bardzo ciemnym, o jednym tylko okienku, na zamku, w tyle św. Kazimierza. Liczyliśmy tedy jako ukradkiem prawie; więc że mi dał partem[1] w dobrej monecie, partem zaś w szelągach ryjskich[2], co owo bywały cienkie a posrzebrzane, niepodobna ich było zabrać jednemu wyrostkowi, ktory tylko sam był ze mną, gdyż insi musieli się wartować w owych pustkach; dał mi tedy dwoch hejdukow z warty, co owe piniądzie nieśli na noszach do gospody. Przyjdę do gospody, aż mi czeladź powiedają, że tu był towarzysz, ktory sobie pretenduje[3], że to jego kwatera, i ma za urazę, że nie radząc się go, stanąłem tam; konie chciał wyganiać, gdyby go był inszy nie odwiodł, co z nim był, i deklarował znowu tu przyjść; kazał sobie dawać znać, jak Wść przyjdziesz. Jenom tedy owych odprawił hejdukow, aż ow idzie samosiedm i gospodarz, alias haeres[4] tych pustkow, w ktorych ja stałem, pijani wszyscy. Pyta mię: »A ty za czyjem tu pozwoleniem i ordynansem stoisz?« Odpowiem: »Kto mi pozwolił żyć i chodzić«. Rzecze: »Ale to moja kwatera«. Odpowiem: »Toś zły ogrodnik, kiedyś tej kwaterze dał ostem i pokrzywami zarość«. Rzecze znowu, że »to jest gospoda moja«. Odpowiem: »Niechwalebny z ciebie gospodarz, kiedy nie masz w domu pieca, okien i drzwi«. Rzecze: »A na cożeś tu stanął?« Odpowiem:

  1. część
  2. Szeląg ryski — 1 grosz.
  3. rości
  4. a raczej dziedzic, właściciel