Widząc tedy pan Lubomirski, na co się rzeczy zanoszą, wniosł takie initia[1], czym nie wszystkim musiał się podobać; sam zaś że miał magnam popularitatem[2] u wojska i u ziemianow, choć się o to nie starał, to go nieraz przy jego ludzkości, jak to zwykło bywać, w komplementach od żołnierzow deboszujących[3] takie potykały słowa: »Tobie, zacny panie, trzeba u nas być krolem polskim«. To on też uważając swoję dignitatem[4] i zasługi w ojczyźnie, mawiał: »W waszych to rękach, moi drodzy bracia«. I nie dziwować [się], bo to quisque suae fortunae faber[5] i nie czytałem tego przykładu, żeby się kto wyłamował ex occasione regnandi[6]. Z tych tedy racyi wpadł u ludzi w podobieństwo, że sobie życzy wielkiej krolestwa powagi; co choćby był jawnie pokazał i wdał się w konkurencyą, nie byłoby go o co sądzić, bo zwyczajnie kożdy sobie życzy i po staremu nie obraliśmy na krolestwo anioła, tylko człowieka, nie obraliśmy krolewicza, ale szlachcica polskiego; a na poparcie mego sentymentu i to przypomnię, żeśmy mianowali za kandydata Polanowskiego, natenczas porucznika, a przedtym pod Lubomirskiego dyrekcyą podwojnego[7] towarzysza. Jeżeli tedy wolno było do tej prerogatywy[8] wołać Wiśniowieckiego, Polanowskiego, toć nie było się o co gnie-
Strona:PL Jan Chryzostom Pasek-Pamiętniki (1929) 388.jpeg
Ta strona została uwierzytelniona.