Strona:PL Jan Chryzostom Pasek-Pamiętniki (1929) 394.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

też był drugim pomocą i okazyą. Na wojnę wołasz, a nie wiesz, co to wojna. Przynajmniej stąd mogłbyś brać miarę, że to choć palcem oko wykolą, to po staremu łechciwo, jako je tobie wykłoł brat twoj rodzony, powadziwszy się z tobą w szkołach o kiełbaskę, a pogotowiuż[1], kiedy je z polnego działka zaproszą! Ta krew braterska za twoją radą i okazyą wylana, te pracowite ubogich ziemianinow [plony] i wyssana substancya, uznasz, jakiemić na sądzie strasznym staną się instygatorami! Wątpię, żeby cię tam zasłoniły te francuskie talery, ktorych na machinacye nabrałeś, a potem kurwom rozdałeś. Albo, rozumiesz, [że ja,] co to piszę, nie dowiodę, kiedy będzie potrzeba? Wiem na cię sekretow, nie duchownej osobie należących, wiele, a nadewszystko mam kartkę, ktorej dostałem, we Lwowie na komisyej od ciebie do jednej mężatki ordynowaną, z tak wszetecznym stylem, że i sodomskie miasta nie wiem, jeżeli taką praktykowały methodum[2]. Do kogoś to pisał, przypomniej sobie choć po tym terminie, ktory napisałeś in postscripto in haec verba[3]: »Twoje śliczne i oczom moim milusieńkie pozdrawiam drobiażdżki i one jako najprędzej pocałować życzę«. Co to za drobiażdżki? Wytłumacz mi, czy to oczy, czy to palec, czy co inszego? Choćbym rzekł: dzieci, i tak rozumieć nie mogę, bo tamta dama żadnego na ten czas dziecka nie miała, gdyż też niedawno bardzo poszła

  1. a cóż dopiero
  2. sposób
  3. w dopisku w te słowa: