im rad; niech pamiętają twoję ochotę!« Nas tedy animował: »Pijcie u skąpca!« Pili tedy na fantazyą, tańcowali, weseli byli. Krolowa Ludwika tedy, pani uwzięta i swojej fantazyej mocno dopinająca, widząc, że nie tak jej rzeczy idą, jako sobie obiecowała in electione[1] Francuza, koszt na to wielki wydawszy, skarb swoj wyniszczyła, zdrowia przy owych pracach i turbacyach nadwerężyła, siadając za kratką w senatorskiej izbie po całym dniu i nocy, żeby widziała i słyszała, jako też stawają ci, ktorzy gębę swoję do promowania fakcyj najęli, wpadła w aprensyą[2], zachorowała jakoś po Białej niedzieli[3], przez Wielką niedzielę ledwie przyżyła, a potem i umarła[4]. Przez ktorej zeście wielki filar Francuzom upadł, a tym, ktorzy temu kontradykowali[5], przybyło fantazyej. Zaraz też Kondeuszowa promocya poczęła upadać; ci, ktorzy to plenis buccis[6] promowowali, i ten ślepy[7] zawiodł się na swojej imprezie i tak jak krolowa śmierć podjął, a Pan Bog obrocił wszystko, jako się jego świętej zdało woli.
Ad eventum[8] jednak belli civilis[9] obrociwszy pioro, jako z początku, tak i do końca Pan Bog przy niewinności stawał. Wyszły wojska w pole, ustępował