kował temu światu; znać, że to krolowa Ludwika, jako primum caput[1] tych wszystkich fakcyi kondeuszowskich, potrzebowała na wjazd swoj do nieba asystencyej, zaprosiła z sobą hetmanów, a potym niezadługo i ślepego konsyliarza a najwierniejszego swoich fakcyi koadjutora; a potym i inszych wielu powędrowali za krolową, sprawić się na tamtym strasznym trybunale.
Skończył się tedy ten rok z wielką mizeryą i uciążeniem nobilitatis[2] i ubogiego poddaństwa, a oni się pogodzili między sobą in perpetuum silentium[3] przez amnestyą i już gęby nie śmiał nikt rozdziewić o krzywdy poczynione ani się do prawa udawać, bo zaraz oczy zarzucano amnestyą, że to już wszystko okrywać powinna. A czy nie lepszaż to rzecz była pogodzić się, nie rozlewając tak wiele krwie ludzkiej, nie pustosząc ubogiej ojczyzny? I moglibyśmy byli co dobrego zrobić z nieprzyjacielem koronnym i wiosekbyśmy byli nie spustoszyli i ci ludzie, których ta wojna strawiła, przygodziliby się byli na inszą Rzpltej potrzebę, a nadewszystko Bogabyśmy byli nie rozgniewali.
Strona:PL Jan Chryzostom Pasek-Pamiętniki (1929) 447.jpeg
Ta strona została uwierzytelniona.