czekał być viceregem[1]; widzi, że ma po sobie wielu, ktorzy u tego, co i on, bywają żłobu; już, jakoby wszystkiego dokazał, tak się cieszy. A Pan Bog inaczej.
W Miławczycach mieszkając i Smogorzow trzymając, poczęli mię collaterales[2] posponować[3] pretendując[4], że to a[d]vena[5] z inszego wojewodztwa. Jedno znosiłem cierpliwie, nie mają[c] okazyej do resentymentu[6], a bardziej czasując[7] rzeczy i uważając, że to tak zwyczajnie bywa, gdy kto z inszego wojewodztwa wnidzie inter sympatriotas[8], drugie też, kiedy się do resentymentu podała okazya, refutować non neglexi[9].
Jednego czasu przyjechali do mnie krewni żony mojej z matki, pan Stanisław Szembek, burgra[b]ia krakowski, i pan Żelecki Franciszek; przyprowadzili z sobą jakiegoś też swego krewnego niejakiego, wielkiego pijaka. Byłem im rad, ale mi wielce gniewno było na owego Kardowskiego[10], bo ustawicznie przymawiał Mazurom, jak się ślepo rodzą, jako ciemną