szych gratiarum actionis[1] po kościołach cyrkumstancyach, ale z jakim sercem, z jaką ochotą! Właśnie, kiedy owo wilka zaprzęgą do pługa i każą mu gwałtem orać. Co wybuchnęło potym in publicum[2]; co z dobrym panem robili za dziwy, o tym się niżej napisze.
Nazajutrz zaraz był krol kilką milionow droższy; tak wiele mu nadano podarunkow, karet, cugow, obiciow, śreber i rożnych splendorow. Nawet sami posłowie tych książąt, ktorzy o koronę konkurowali, dawali mu podarunki. Dosyć na tym, że tak P. Bog ku niemu skłonił serca ludzkie, że to, kto co mogł mieć najspecyalniejszego, to mu niosł a oddawał: nietylko z koni pięknych, rumakow, ale i z rynsztunkow, kto miał choć parę pistoletow w heban oprawnych albo w słoniową kość.
Rozjechali się tedy do domu nobilitas[3], już nie pod chorągwiami, ale sparsim[4]. Ja też, u moich Rawianinow pobawiwszy, i pojechałem do domu.
Koronacya potym była w Krakowie dnia 29 września w wielkiej ludzi rożnych frekwencyej i sejm coronationis[5] zaczął się zaraz, ale malo eventu[6], rozerwany przez Olizara[7], posła wojewodztwa kijowskiego, ktory proceder już to był z praktyki[8].
Wojsko na ten czas stało pod Bochryniem[9], ale żadnego z nieprzyjacielem nie uczynili eksperymentu.