Strona:PL Jan Chryzostom Pasek-Pamiętniki (1929) 561.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

o sobie; wszak ja tobie dawno radził, żeby było dawno odstąpić od Wiednia, nie czekając [nawe]t Polakow«. Skoczywszy od wezyra, do swoich: »Allach, Allach!« Zaraz, jak piłką rzucił, poszli Tatarowie; Turcy też poczęli słabieć, a potym w nogi. Dopieroż ich przerzynać, siec, gonić. Z miasta też obleżeńcy, widząc, że już uciekają, wypadli na owych, co u szturmu byli, nuż ich kosić. Ległoż to tedy pogaństwo mostem; żywcem to gnano stadami do Wiednia, żeby naprawiali za pokutę te dziury, co je w murach i w wałach porobili. Armaty zostały wszystkie, oboz został ze wszystkiemi bogactwami. Złota, koni, wielbłądow, bawołow, bydeł, owiec stadami koło obozu pełno. Onych namiotow ślicznych, bogatych, onych sepetow z rożnemi specyałami ad munditiem[1], nawet piniędzy nie dostarczyli pobrać, bo tego po wszystkich namiotach zastawano dosyć. Wezyrskie namioty tak wielkie, jako jest cała Warszawa w swojej cyrkumferencyej[2], na krola naszego ubieżano ze wszystkiemi dostatkami; nawet worki talerow wielkiemi na ziemi leżały stosami; dywanami złotemi, srebrnemi, ziemia usłana; łożko z pościelą kilkadziesiąt tysięcy talerow szacowano. Pokoiki w tych namiotach tak skryte, że ledwie trzeciego dnia znaleziono utajoną jakąś wezyrską dylektę[3], a drugą, strojną bardzo, ściętą przed namiotem leżącą zastano; powiedano, że ją sam ściąn wezyr, żeby się w ręce nieprzyjacielskie nie dostała.

  1. ku ochędostwu
  2. w obwodzie
  3. Dylekta (z łac.) — miłośnica.