Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/102

Ta strona została przepisana.
108
JAN III SOBIESKI.

Jan Zamojski zmierzył uważnie idącą koło niego postać, która się odzna czała wspaniałym królewskim wzrostem.
— Dlaczego pani pytasz o moją małżonkę? — rzekł niechętnie, przystając.
— Bom tu przyszła, aby cię ostzedz!
— Względem kogo?
— Względem tajnego wroga, który chce piękną różę oderwać od twego serca!
— Na wszystkich świętych, muszę wiedzieć, kto pani jesteś!
— Nie pytaj się o to kasztelanie!
— A więc ani słowa więcej!
— Byłoby to dla ciebie szkodą i zmartwieniem!
— To moja rzecz!
— A więc nos swoją hańbę, kiedy tak chcesz!
Jan Zamojski drgnął.
— Zostań! — rzekł rozkazująco, — ktokolwiek jesteś, musisz mi się wytłómaczyć!
Jagiellona odwróciła się... szatański uśmiech przebiegł po jej ustach zasłoniętych welonem... dosięgła tego, czego dopiąć chciała. Obudziła ciekawość Zamojskiego.
— Mówiłaś o hańbie! — rzekł.
— Gdzie jest twoja małżonka, Marya Kazimiera?
— Tam w pokojach!
— Jesteś w błędzie!
— Na moje zbawienie... jak śmiesz kobieto...
— Mówić prawdę!
— Ośmielasz się podejrzywać moją małżonkę?
— Daleką odemnie jest ta myśl! Chcę ciebie i twój dom ustrzedz od hań by, dopóki czas jeszcze!
Twarz Zamojskiego zachmurzyła się.
— Więc mów! — zawołał, — co znaczą te podejrzliwe słowa.
— Jestem twoją przyjaciółką, panie Zamojski! Zbliżam się do ciebie, ażeby cię ostrzedz przed fałszywym przyjacielem, który hańbi twój dom! Idź na dół do różanego ogrodu! Udaj się do ciemnej, różanej altany, do której zaledwie mały promyk księżyca dostać się może. Skowronek śpiewa pieśń miłosną. Noc jest jasna i chłodna. Wejdź do altany, panie Zamojski!
— Czy dobrze cię rozumiem?
— Idź i zobacz!
— Gardzę podejrzeniami i podszeptami!
— Wolisz więc dać się oszukiwać!
— Któż mnie oszukuje?
— Marya Kazimiera.
— Dopuszczasz się nędznego oszczerstwa! — zawołał Jan Zamojski gniewnie.
— Chcesz zaprzeczyć temu, com widziała?
— Widziałaś?...
— Twoją małżonkę i młodego, pięknego kawalera!
— Na zbawienie moje... to kłamstwo!
— Więc zejdź i przekonaj się sam!
— Precz z moich oczu, nędzna potwarczyni!
Jagiellona cofnęła się.
— Więc to moja nagroda? — rzekła.
— Niech ci szatan nagrodzi taką przysługę! Kto jesteś?
Jan Zamojski przystąpił do osłoniętej welonem.
— Podnieś zasłonę! — rozkazał.
— Czy chcesz użyć przemocy względem kobiety? — zapytała Jagiellona obrażającym tonem.
— Prawda, kobietą, która pod zasłoną poważa się spotwarzać inną, nie warto się zajmować! Odejdź!