Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/115

Ta strona została przepisana.
121
JAN III SOBIESKI.

Pocichu i ostrożnie, unosząc drogi swój łup, przeszła przez pokoje, otworzyła drzwi i wyszła na korytarz.
Gdy zamknęła drzwi za sobą, usłyszała wyraźnie w jednym z bocznych korytarzy szelest sukni kobiecej.
Jagiellona powracała do siebie.
Gdyby Sassa była pozostała przez chwilę dłużej, byłaby zgubioną.
Cieszyła się, że drugą szklankę napełniła wodą i że Jagiellona nie będzie mogła poznać, iż napój skradziony jej został.
Która szklanka jednakże zawierała skuteczny napój, która tylko wodę? Ślepa niewolnica sądziła, że pochwyciła i wzięła właściwą szklankę.
Odgłos kroków zbliżał się.
Szybko i zręcznie wbiegła Sassa ze szklanką w boczny korytarz. Tutaj przeczekała, aż Jagiellona dojdzie do drzwi i wejdzie do swoich pokoi.
Wtedy dopiero wyszła Sassa z bocznego korytarza i bez żadnej przeszkody oddaliła się od apartamentu Jagiellony.

26.
Jagiellona przyprawia napój.

Tegoż wieczoru Sobieski w towarzystwie kilku młodej szlachty puścił się w podróż do Krakowa, aby tam umówić się z kilkoma zamieszkałymi w okolicy niższymi dowódzcami o udział w kampanii przeciwko Piotrowi Doroszence, który popierany przez Turków i Tatarów, pozostawał ciągle w groźnej postawie i lada chwila mógł przedsięwziąść zaczepkę.
Szczególne uczucia miotały piersią Jana Sobieskiego podczas podróży do Krakowa, gdzie przebywała piękna Marya Zamojska.
Nie widział jej od nocy w różanym ogrodzie.
Jan Zamojski odjechał śpiesznie z młodą małżonką.
Jan Sobieski kochał Maryę całym zapałem swego serca, lecz ona należała do innego! A na jego propozycyę wykradzenia, Marya odpowiedziała w końcu śpiesznym odjazdem, co w końcu w Sobieskim wzbudziło myśl, że zaczęła żałować udzielonej mu schadzki.
Czy Marya rzeczywiście tak go kochała, jak mu wyznała owej nocy?
O gorącej miłości Maryi Sobieski nie mógł wątpić. Nie mogła ona jednak należeć do niego, ponieważ była; żoną innego! I czyż nie wyrządzał niezasłużonej krzywdy sędziwemu kasztelanowi krakowskiemu?
— Maryo! czemuż nie jesteś wolna? czemuż nie możesz być moją? — wołał pod wpływem wezbranego uczucia, — kocham cię, kocham wiecznie, widzę ciągle przed sobą twój luby obraz i bez skrupułu przełamałbym prze szkody, które nas dzielą! Nasza miłość jest grzeszna! A teraz mam cię znów, ujrzeć czarodziejska istoto! Jakież to nowe godziny męczarń i boleści ocze-1 kują nas! Gdybym mógł z tobą uciec, gdybym mógł pochwycić cię w objęcia, posadzić na mym koniu i pędzić z tobą w świat, daleko, bez celu, choćby nawet na zgubę, byle z tobą, Maryi!... Śmierć wraz z tobą, byłaby piękną śmiercią i nie byłoby mi trudno rozstać się z tą ziemią, która nam naszego szczęścia zazdrości i która nas z sobą rozdziela!
A po chwili znowu rozmawiał z sobą: