Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/119

Ta strona została przepisana.
125
JAN III SOBIESKI.

rozstrzygnąć! Za godzinę wypijesz to wino, a wtedy będziesz moim! Wypij je aż do dna! Jutro nie będziesz żył, lub rzucisz się do mych stóp! A wtedy ja zawołam: Tryumfuj, Jagiellono, chwila twojej zemsty nadeszła!
Ciemna, jak duch zemsty wyglądająca postać drgnęła nagle... głuchy szmer z dołu doszedł do jej ucha.
Byli to jeźdźcy wjeżdżający na podwórze zamkowe.
— Stało się! — szepnęła Jagiellona. Następnie ukryła szybko próżną flaszkę za gorsem i powróciła ku drzwiom.
Otworzyła je.
Słychać było chodzenie na galeryi zanikowej. Służący wbiegali na wielkie przodowe schody.
Jagielloną szybko zamknęła drzwi za sobą i znikła wkrótce w próżnym korytarzu, prowadzącym do małych bo cznych schodów.
Na dole przy furtce czekał już służący w śmiertelnej trwodze, ponieważ kasztelan krakowski powrócił już do zamku.
Ale już słychać było lekki chód Jagiellony na małych schodach.
Ciemna postać ukazała się w wąskim korytarzu, następnie nie tracąc czasu na powiedzenie jednego słowa wobec grożącego niebezpieczeństwa, przemknęła się koło służącego i znikła w ciemności wieczornej.
Tymczasem sędziwy Zamojski i jego goście pozsiadali z koni i oddali je nadbiegłym służącym. Udali się do zamku i weszli wraz z kasztelanem po wyłożonych czerwonym suknem schodach na górę, gdzie ich już oczekiwała służba ze światłem.
Sobieski szedł obok kosztelana.
— A zatem postanowiłeś stanowczo, panie hetmanie polny, jutro ze swymi towarzyszami opuścić Kraków? — zapytał kasztelan.
— Jutro o samym świcie, panie kasztelanie, — odpowiedział zapytany, — obowiązek mnie powołuje, pan to sam wiesz najlepiej. Im prędzej uderzymy, tem łatwiejsze będzie zwycięstwo!
— Masz przed sobą trudne zadanie, panie hetmanie! Doroszenko jest żądnym krwi i podstępnym człowiekiem, który umie budzić zapał w kozakach! A za nim stoi sułtan i Turcy! Będziesz miał roboty niemało.
— Im cięższa walka, tem piękniejsze zwycięstwo, panie kasztelanie.
— Zdobędziesz sobie nowe laury! Pragnąłbym po twym powrocie należeć do tych, którzy cię już niemi ozdobią! Obawiam się jednakże, że nie ujrzę cię już więcej, panie hetmanie! Mam jakieś smutne przeczucie. Zdaje mi się, jak gdyby śmierć już czyhała na mnie.
— Nie sądz, panie kasztelanie, ażebym poznawszy twoją wspaniałomyślność, mógł pożądać twojej śmierci! — odpowiedział Sobieski, wchodząc ze starym Zamojskim i swoimi towarzyszami w wielki, szeroki korytarz, w którym po obu stronach znajdowały się drzwi do sypialń.
Wchodzili oni z przodu, do tego ko rytarza, gdy Jagiellona weszła do niego od przeciwnej strony.
— Bądź zdrów, panie kasztelanie, — zawołał Sobieski, podając sędziwemu Zamojskiemu rękę na pożegnanie. — wyjeżdżamy o świcie, więc żegnamy się teraz przed pójściem na spoczynek!