Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/120

Ta strona została przepisana.
126
JAN III SOBIESKI.

— Szczęśliwej drogi do sławy, Janie Sobieski! Rozstajemy się wprawdzie i bez urazy! — rzekł Zamojski ściskając hetmana polnego — szczęśliwego powodzenia w kampanii przeciw Doroszence! Niech zwycięstwo towarzyszy twoim sztandarom!
Sędziwy kasztelan krakowski pożegnał się z Sobieskim i jego towarzyszami.
Następnie rozstali się. Każdy poszedł do swej sypialni.
Jan Sobieski wszedł przedostatniemi drzwiami do swojego pokoju, zaś kasztelan Zamojski udał się przez drzwi ostatnie do jasno oświetlonej komnaty, w której kilka chwil temu była wojewodzina Wassalska.
Wkrótce potem głęboka cisza objęła zamek krakowski.

27.
Napój orzeźwiający.

Jan Sobieski, spokojnie noc przespawszy, obudził się ledwie świtać zaczęło.
Wstał zaraz i przywdział odzież.
Gdy wyszedł z pokoju na korytarz, czekali tam już nań jego towarzysze, którzy podobnie jak on powstali przededniem.
Skłonili się oni Sobieskiemu i wyszli wraz z nim na podwórze, gdzie służący trzymali konie w pogotowiu.
Wkrótce potem jeźdźcy wyjechali z zamku w pogrążone jeszcze w głębokiej ciszy ulice miasta.
Strażnik przy bramie podniósł kratę, którą na noc zawsze spuszczano i jeźdźcy opuścili starą stolicę.
Pomniejsi dowódzcy już w nocy rozpoczęli pochód. Po kilku godzinach Sobieski i jego towarzysze połączyli się z ich oddziałami.
Tegoż poranku, w którym rycerze opuszczali Kraków, szeroką drogą zbliżała się do bramy miasta dziewczyna ubrana w skromną szarą sukienkę.
Dozorca, który stał poza zapuszczoną kratą, zauważył ją, gdyż dziewczę mimowolnie zwracało na siebie uwagę.
— Zdaje mi się doprawdy, że to Sassa, niewolnica byłego kasztelana, — mówił do siebie, — niech mnie licho porwie, jeżeli to nie ona!
Sassa ostrożnie macając przed sobą przybliżyła się. Pomimo swej ślepoty szła dosyć szybko i pewnie.
— Hej, Sasso! czy to ty, dziewczyno? — zawołał dozorca bramy, — skąd powracasz tak rano? I cóż to niesiesz w tym dzbanuszku, który masz zawieszony u pasa?
— Czy przybyłam do bramy? — zapytała Sassa stając.
— Tak, dziewczyno, tak. Chcesz wzejść do miasta?
— Tak, dozorco, puść mnie! Czy hetman polny Jan Sobieski jest jeszcze w mieście?
— Jeżeli do niego idziesz, dziewczyno, to nie potrzebuję podnosić kraty! Hetman polny Sobieski ze swoimi towarzyszami przed godziną opuścił Kraków!
— Opuścił? — powtórzyła Sassa niemile tą wiadomością dotknięta.
Stanęła nie wiedząc, co ma począć. Nogi jej były zbłocone i poranione. Była blada i wycieńczona. Widać było po niej, że odbyła daleką drogę i że to wyczerpało jej siły.