Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/124

Ta strona została przepisana.
130
JAN III SOBIESKI.

kilku nocy... a tu i obraz stary spadł ze ściany!
— Gwóźdź musiał przerdzewieć, Korybucie! — rzekł sędziwy kasztelan krakowski.
— Nie dostojny panie, gwóźdź jest mocny i dobry, rama obrazu, która tak długo się trzymała, pękła nagle, — odpowiedział przerażony służący, — wró ży to nieszczęście dla zamku!
— Życie nasze jest w ręku Boga, Korybucie.
Stary służący padł przed swym panem na kolana.
— Drżę o życie jaśnie wielmożnego pana kasztelana, — rzekł nie mogąc stłumić łez w oczach, — dręczy mnie niepojęta trwoga! Od trzech nocy mam sny okropne i zrywam się na równe nogi! Dawniejszy kasztelan krakowski, dostojny panie, zakończył życie niespodziewanie pewnej okropnej nocy! Ja kaś fatalność ciąży na tym zamku!
— Wstań Korybucie! Obawy twoje są bezpodstawne!
— Ulituj się, dostojny panie, usłu chaj mojej przestrogi! Nie odrzucaj mego błagania! Ten obraz nie spadł przypadkowo!
— Co mi się stać może, Korybucie?
— Nie mogę powiedzieć... Ciąży mi to na sercu!
— Jesteś mi wierny, wiem o tem! Jesteś przywiązany do mnie! Cóż cię przestrasza?
— Nie żądaj, żebym mówił, dostojny panie!
— Obowiązkiem twoim jest powiedzieć mi, czego się obawiasz? Żądam tego od ciebie.
— Pan kasztelan będzie się gniewał!
— Będę się gniewał, jeśli nie powiesz!
— Więc niech tak będzie! Choćbyś się miał rozgniewać dostojny panie, muszę ulżyć sercu mojemu!
— Obawiam się o życie jaśnie wiel możnego pana kasztelana! Dostojny pan jest w niebezipeczeństwie!
— Któż ma być dla mnie tak niebezpiecznym, Korybucie?
— Obawiam się, czy ze strony mał żonki jaśnie wielmożnego...
Jan Zamojski wyprostował się groźnie.
— Żebym nie słyszał na przyszłość o niczem podobnem! — zawołał surowo, — każdy inny śmiercią przypłaciłby podobne słowa!
— Przebacz mi, jaśnie wielmożny panie kasztelanie! W sąsiedztwie twojem śpi hetman polny Sobieski!
— Cóż znaczy ta uwaga, Korybucie?
— Lękam się o życie jaśnie wielmożnego pana kasztelana!
— Sądzisz, że Jan Sobieski mógłby godzić na moje życie?
Oblicze sędziwego kasztelana przy brało łagodny wyraz. Wstrząsnął głową.
— Popadłeś w obłęd, Korybucie, — mówił dalej, — przy Sobieskim jestem bezpieczny, jak przy tobie! Między nim i mną nie ma żadnej nienawiści, żadnej urazy! Podejrzenie twoje jest fałszywe, pozbądź się go!
— Niebezpieczeństwo ci grozi, dostojny panie, choć nie wiem skąd! — Myślisz o tym obrazie? Podnieś go! Jutro każesz go umieścić na swojem miejscu!
Służący podniósł obraz i postawił go w kacie.