Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/127

Ta strona została przepisana.
133
JAN III SOBIESKI.

niem zwłok jego do dóbr rodzinnych, w których obok swych przodków miał spocząć, ponieważ za życia tak rozporządził.
Wszyscy, którzy go widzieli i modlili się przy jego trumnie, mówili, że | tak wygląda, jak gdyby spał.
Wieczorem jednak przykryto wieko trumny i słudzy wynieśli ją przed zamek, gdzie stał już wielki w sześć koni zaprzężony wóz pogrzebowy.
Przy blasku pochodni rzucających czerwone nie pewne światło, umieszczono trumnę na wozie żałobnym, który powoli ruszył w drogę. Małżonka Jana Zamojskiego jechała za wozem ze swymi służącemi w karocy.
Tak przy odgłosie dzwonów orszak opuścił miasto. Wielka liczba mieszkańców odprowadziła go daleko za mury stolicy. Nazajutrz orszak pogrzebowy przybył do dóbr Zamojskiego.
I tutaj panował głęboki smutek, gdyż wszyscy kochali i szanowali zgasłego wrojewodę, który był surowym, lecz sprawiedliwym i ludzkim panem.
Marya Zamojska, młoda wdowa, płakała i bolała, gdyż szlachetne i pobłażające postępowanie małżonka wzruszyło ją do głębi. Żałowała go jak dobrego ojca. Z woli rodziców wydaną została za niego bez pytania o głos jej, serca.
Nie kochała nigdy namiętnie o wiele starszego od niej kasztelana, ale nauczyła się szanować go.
Trumnę złożono w starożytnym grobowcu przy blasku pochodni poświęcono.
Tak stary kasztelan spoczął wpośród swych przodków, których trumny stały dokoła.
Marya odmówiła modlitwy nagrobne i opuściła grobowiec.
Tylko stary sługa Korybut pozostał z nim jeszcze i gdy inni służący z pochodniami oddalili się, zapalił dwie świece woskowe, które z sobą przyniósł i postawni je przy trumnie.
Nie chciał on jeszcze wierzyć, że pan jego umarł.
Podniósł ciężkie wnęko trumny.Blade, słabe światło świec padło na Jana Zamojskiego.
Leżał on jednak niezmieniony i jakby śpiący na miękkiej poduszce.
— Panie! powstań! ty śpisz tylko! tyś nie umarł! — wołał Korybut wzruszonym głosem.
Noc nadeszła. Wierny sługa nie spał. Nie odchodził on od trumny swego pana, ciągle przypuszczając, że się obudzi.

30.
Zuchwały czyn.

Podczas gdy Jan Sobieski z podwładnymi dowódzcami i ich oddziałami najkrótszą drogą śpieszył naprzeciw zbuntowanych kozaków, ażeby o ile można najprędzej na nich uderzyć, główna część powierzonej mu armii inną drogą, na Lwów dążyła, ażeby się z nim połączyć.
Jan Sobieski przybył jednak na umówione miejsce wcześniej od tego i głównego oddziału i był zmuszonym czekać jego nadejścia.
Pewnego wieczoru kilku jego jezdnych, których wysłał na zwiady, przyprowadziło do obozu schwytanego nieprzyjacielskiego szpiega.
Człowieka tego w poszarpanej odzieży przyprowadzono przed Jana Sobieskiego, który stał przed rozpalonem ogniskiem wsparty na szabli, w