Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/133

Ta strona została przepisana.
139
JAN III SOBIESKI.

Ciemna postać ukazała się tuż przy nim między drzewami.
Wyciągnął szybko szablę. Gdyby nieprzyjaciele posunęli się bliżej, pragnął przynajmniej drogo sprzedać swo je życie.
— Kto tam? — zawołał stłumionym głosem.
Postać stanęła na chwilę.
— Szlachetny panie, — rzekła — czy to ty?
Odpowiadającym nie był mężczyzna... był to głos dziewczyny.
Towarzysz Sobieskiego zaklął.
— Kto jesteś? — zapytał, — i czego tu chcesz po nocy?
Dziewczyna rękami macając koło siebie, zbliżyła się powoli.
— Jestem Sassa, szlachetny panie! Szukam ciebie! — odpowiedziała.
— Daję słowo, to ślepa niewolnica! — rzekł towarzysz Sobieskiego nie chętnie:
I głośniej dodał:
— Po cóż przyszłaś aż tutaj? Czy nie wiesz, że tu grozi niebezpieczeństwo?
— Nie obawiam się go! — odpowiedziała Sassa.
— Lecz możesz na nas je sprowadzić, dziewczyno.
— Jesteś towarzyszem hetmana Sobieskiego, poznaję cię po głosie. Gdzie jest mój pan?
— Zdaje mi się, że jesteś tyle nierozsądna, iż chciałabyś iść za nim!
— Co?... a więc pan mój udał się do Żwańca, — zapytała Sassa.
— Powracaj, tutaj nie możesz zostać! — rozkazał towarzysz Sobieskiego.
Ślepa niewolnica stała przez chwilę nie wiedząc, co począć.
— Do Żwańca, a w Żwańcu stoją nieprzyjaciele, — rzekła, — jest zgubiony, nie zobaczymy go więcej!
— Czego się tutaj kręcisz? Możesz nas zdradzić przez swój nierozsądek, szalona! Powracaj natychmiast albo zabiję cię na miejscu! Idzie tu o życie naszego wodza!
— Sądzicie, że ja narażę hetmana na niebezpieczeństwo? — zapytała Sassa.
— Jeźli cię znajdą? jeźli cię zaczepią?
— Fałszywie mnie sądzicie, nie powiem nic.
— Tortury rozwiążą ci język.
Sassa wstrząsnęła głową.
— Gdy idzie o ocalenie mego dostojnego pana, — odrzekła, — umarłabym raczej, niżbym jedno słowo zdradziła.
Towarzysz Sobieskiego spojrzał zdziwiony na ślepą niewolnicę, która te słowa powiedziała z godną z podziwu pewnością siebie i spokojem.
— Czegóż się tu kręcisz, dziewczyno? — zapytał.
— Szukam mego dostojnego pana! — odrzekła Sassa.
— Nie szukaj go! Mogłabyś mu wyrządzić niesłychaną krzywdę! — mó wił towarzysz Sobieskiego dalej, gdy hetman powróci do obozu, będziesz mogła mu powiedzieć to, co masz do powiedzenia.
Powoli zaczęło świtać. Sassa odeszła.
Towarzysz Sobieskiego wpatrywał się w wieżę.
Wydało mu się, że spostrzega u jej szczytu chorągiew.
Drgnął. Czyżby się mylił?
Należało koniecznie się upewnić.
Pole dokoła było ciche i puste.