Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/144

Ta strona została przepisana.
150
JAN III SOBIESKI.

— Powalcie go! — krzyknął Doroszenko, — ale nie zabijcie!
Kozacy rzucili się na Sobieskiego i wywlekli go na ulicę.
Tam stała przygotowana wielka żelazną kratą opatrzona klatka.
Sobieski został do niej wepchnięty, poczem drzwi klatki zaryglowano.
— Zaprządz konia! — rozkazał Doroszenko, który z atamanami znajdował się na dole.
Rozkaz jego wykonano natychmiast.
Kozacy zaprzęgli konia do wozu, na którym umieszczona była klatka.
Doroszenko i atamanowie kazali sobie przyprowadzić konie i dosiedli ich.
Wóz z klatką ruszył.
Sobieski widział dokoła zwłoki swoich żołnierzy, przez które przejeżdżali kozacy i wóz, na którym on sam się znajdował.
O ile mężnie i bez zachwiania znosił on wszystko, co go spotykało osobiście, o tyle przejmujące i bolesne wrażenie czynił na nim widok licznych pokaleczonych zwłok wojowników.
Zasłonił sobie twarz. Tego okropnego widoku nawet mężna jego dusza przenieść niemogła.
Dokoła leżeli wierni jego podkomendni. Wszyscy oni ponieśli śmierć! Sassa także, jak sądził Sobieski, musiała zginąć z nimi.
Widok ten był tak przerażający że bohater w niewoli odwrócił się od niego.
Tutaj widać było człowieka powieszonego na ramach okna, tam poszarpanie zwłoki wbitego na pal, gdzieindziej kilkanaście trupów zwalono jeden na drugiego.
Klatka eskortowana przez kilku kozaków z pikami, jechała naprzód. Doroszenko i atamani jechali za nią konno.
Tak orszak przybył do bramy miasta i przebywszy most zwodzony, opuścił miasto.
Za miastem obozowali ludzie Doroszenki.
Wydali oni głośne krzyki na widok klatki i zbiegli się do niej, ażeby zobaczyć więźnia.
Hetman pozwolił tej uciechy swoim żołnierzom. Tryumf ten sprawiał mu największą przyjemność.
— Chodźcie tu i przypatrzcie się wodzowi w klatce! — wołał z konia na nadjeżdżających kozaków i Tatarów.
Klatka z Sobieskim przedstawiała straszny widok.
Miał on przed oczyma okrutną śmierć, ale nie szemrał. Wszystkie te cierpienia ponosił dla ojczyzny i ta myśl dodawała mu siły!
Konie popędzane przez kozaków ciągnęły klatkę dalej. Witały ją wszędzie dzikie okrzyki zadowolenia.
Nagle, gdy klatka jechała dalej, kozacy i Tatarzy pobledli i rozskoczyli się na obie strony. Widocznie coś ich przestraszyło.
Pomiędzy nimi ukazał się pochylony, skaczący, czerwony Sarafan.
Klatka stanęła.
Doroszenko i jego towarzysze zatrzymali konie.
Czerwony Sarafan, śmiejąc się przeraźliwie, spostrzegł klatkę i zamkniętego w niej bohatera.
Spostrzegłszy czerwony Sarafan, pobiegł pochylony ku klatce i pochwyciwszy rękami za kraty, wpatrzył się pomiędzy nie z widocznym wielkiem wrażeniem.