Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/148

Ta strona została przepisana.
154
JAN III SOBIESKI.

— Powiedz mi, wojewodzino, o jakim środku myślisz, a przyrzekam być wiernym pomocnikiem, jeżeli wykonanie tego środka jest możebne!
— No, cóż? A gdybym królowi zadała napój miłosny?
— Napój miłosny, tak, masz pani słuszność! Ale czy go posiadasz?
— Odziedziczyłam po mojej matce, panie kanclerzu, napój, który obudzą miłość w tym, co go wypije dla osoby, która go przyprawiła! Matka mo ja pragnęła mi zapewić miłość mego męża!
— A pani byłaś tak przezorną, żeś zachowała część tego napoju! A zatem wojewodzino, masz w ręku środek, za pomocą którego możesz zostać królową! Wlej napój królowi do wina, i...
— Bardzo to ładnie, panie kanclerzu, — przerwała Jagiellona, — lecz zapominasz o matce króla!
— To prawda, wojewodzino, — odrzekł Pac, — muszę jednak wymyślić środek podania napoju królowi! Ręka moja, że tego dokażę! Jutro wieczorem rada koronna zbiera się u Michała. W takich razach zwykle podają wino. Daj mi pani napój! Znajdę sposobność podania go temu, dla którego przeznaczony!
— Gdybyś sam przyrządził trunek, panie kanclerzu, miłość króla mogłaby zwrócić się ku tobie!
— To znaczy, że pani sama musisz go przyrządzić... trudne to będzie zadanie, wojewodzino!... Ale prawda! przypomina mi się, że jest inny sposób! Koło sali radnej jest mały gabinet, którego ściany zawieszone są mapami geograficznemu Gdybyś mogła dostać się do tego gabinetu, pani wojewodzino...
— To dałoby się wykonać, panie kanclerzu.
— Ja przyniosę pani puhar... pani będziesz przygotowana... wiejesz napój do wina... ja wezmę puhar i po stawię go napowrót na swojem miejscu i plan cały się powiedzie!
— Trzeba spróbować, panie kanclerzu!
— Jestem pewny twojej wdzięczności, wojewodzino.
— Jesteśmy i pozostaniemy sprzy mierzeńcami!
Przyrzeczenie to zupełnie pozyskiwało kanclerza Paca dla powziętej myśli. Mógł osiągnąć najwyższy wpływ gdyby Jagiellona została królową.
— Przymierze zawarte, pani wojewodzino, — rzekł, podając rękę Jagiellonie.
Ona odpowiedziała podaniem mu wzajemnie ręki, którą on podniósł do ust. Następnie rozstali się.
Nazajutrz wieczorem zebrała się rada koronna, do której kanclerz należał, w sali radnej zamkowej. Brało w niej udział oprócz króla jedenastu dygnitarzy, którzy zasiedli przy wielkim stole, na którym świece paliły się w kandelabrach. Przed każdem miejscem stał wysoki, kolorowy puhar. Po krótkim czasie ukazał się podczaszy ze złotym dzbankiem i napełnił puhary.
Biskup Olszowski siedział po jednej, a Pac po drugiej stronie króla. Wysocki, poseł z Konstantynopolu, znajdował się także w liczbie obecnych i opowiadał o tem, co się działo na dworze sułtana.
Dygnitarze słuchali z uwagą.
Wysocki opowiadał o nieprzyjaznych usposobieniach Turków przeciwko cudzoziemcom i o zarozumiałości, z jaką wielki wezyr go traktował.