Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/151

Ta strona została przepisana.
157
JAN III SOBIESKI.

Czerwony Sarafan wzdrygnął się, lecz przemagając wstręt, rzucił się w korytarz pomimo dymu.
Gdy zbliżył się do drzwi wychodzących na fosy, ujrzał w słabem świetle, które się tam przedzierało, leżącą ślepą niewolnicę z Sziras.
Sassa była blizką śmierci. Straciła przytomność. Tylko instynktem zacho wawczym kierowana, wymawiała nieświadomie wyrazy, które czerwony Sarafan słyszał. Leżała nieruchoma.
Czerwony Sarafan przyjrzał się jej.
— To ślepa! — szepnął.
I otworzywszy jednym z przyniesionych kluczy małe drzwi, wpuścił światło i powietrze do zadymionego wnętrza wieży.
Następnie wyjrzał na zewnątrz tą furtką. Przekonał się, że po drugiej stronie fosy znajdowali się kozacy, cofnął się szybko. Potem z beczki znajdującej się w wieży przynioósł wody i zaczął nią cucić Sassę. Ukląkł przy niej i patrzył w jej bladą twarz. Obmył jej czoło i zwilżył wodą jej usta.
Świeże powietrze i woda podziałały orzeźwiająco na omdlałą.
Ciężkie westchnienie wydobyło się z jej piersi... podniosła się.
— Kto jest przy mnie? — rzekła słabym głosem.
Czerwony Sarafan przedewszystkiem dał jej napić się wody.
— Zgadnij skowronku! — rzekł następnie.
— Nie wiele razy słyszałam twój głos, ale jeżeli się nie mylę, to jesteś tym, któergo lud czerwonym Sarafanem nazywa.
— Dobrześ odgadła, skowronku! — śmiał się Sarafan.
Sassa napiwszy się i przyszedłszy nieco do siebie, podała mu rękę.
— Wyratowałeś mnie, dziękuję ci. Gdyby nie ty, gdyby nie twoja niespodziewana pomoc, byłabym zgubioną!
— To nic! — odrzekł czerwony Sarafan, — nie potrzebujesz mi dziękować skrowronku! Usłyszałem, że wołasz i jęczysz, więc przyniosłem klucz.
Sassa drgnęła i pochwyciła za ramię Sarafana.
— Gdzie jest mój pan? gdzie jest Jan Sobieski? — zapytała nagle i śmiertelna trwoga wyraziła się w jej rysach, — ogień powstał w wieży i w mieście... oddział wojska nadciągnął, ostrzeliwał miasto! Ulituj się, gdzie jest mój pan! Kto został zwycięzcą!
— Kozacy zwyciężyli! Leżą tam dokoła! Ty tego, prawda, widzieć nie możesz, skowronku. A gdzie jest Jan Sobieski?... He! he! z nim nie dobrze!
— Mów, gdzie jest? — zapytała Sassa wstając, — muszę iść do niego! Dostał się do niewoli!
— Do niewoli, tak! Kozacy zamknęli go do klatki, jak dzikie zwierzę! — roześmiał się czerwony Sarafan.
— I ty możesz się śmiać! — zawołała Sassa przerażona, — Najświętsza Panno Maryo... więc w klatce! powiadasz?
— Obwożą go w klatce! — A cóż z nim zrobią później? Jest zgubiony. I nikt go nie ocali?... On nie powinien zginąć!
Czerwony Sarafan wpatrzył się w ślepą niewolnicę.
— Zginę chętnie, byleby go ocalić, — mówiła Sassa dalej! — ulituj się, pomóż mi ocalić mego pana!
Czerwony Sarafan nic nie odpowiedział.