Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/158

Ta strona została przepisana.
164
JAN III SOBIESKI.

zwęglone kości, ażeby temu głupcowi pokazać, że mu się śniło.
Doroszenko i atamani pośpieszyli do kupy żarzących się węgli. Kilku kozaków pośpieszyło wraz z nimi, aby rozrzucać drągami żarzenie.
W klatce żelaznej nie było widać szczątków więźnia.
— Nie spalił się! uciekł! — mówiono.
— Ścigajcie go! — krzyknął Doroszenko, — szukajcie i złapcie przedewszystkiem czerwonego Sarafana! On mi wykradł z niewoli Sobieskiego!
Jeźdźcy rzucili się w pogoń za Sobieskim. Inni szukali czerwonego Sarafana.
Niesłychane wzburzenie zapanowało w obozie. Kozacy i Tatarzy biegali z dzikim krzykiem. Doroszenkę sam także szukał człowieka-widma.

36.
Zemsta Sobieskiego.

Jezdni Doroszenki, którzy ścigali zbiegłego Sobieskiego, powrócili nic nie dokazawszy do obozu pod miastem.
Nie udało im się pochwycić zbiega. Noc sprzyjała jego ucieczce.
Hetman rzucał się na wszystkie strony. I czerwonego Sarafana nigdzie znaleźć nie było można.
Gdy jezdni zawiadomili hetmana, że Sobieski uszedł, wpadł on w największą wściekłość.
Klął i zaciskał pięści.
— Czemuż zaraz wczoraj nie zabiłem go szablą? — wołał zgrzytając zębami, — dlaczego zostawiłem go przy życiu? A teraz pomści się krwawo! Daleko jednakże ujść nie mógł! Za nim! Doroszenko w towarzystwie trzech atamanów opuścił obóz i puścił się na pola osłonięte ciemnością nocy. Pragnął wyszukać Sobieskiego. Głos wewnętrzny mówił mu, że on sam i jego sprawa były stracone, jeżeli ten zuchwały a rozdrażniony dowódzca polski zostanie wolny i przy życiu.
Wściekła pogoń rozpoczęła się.
Doroszenko i jego towarzysze udali się w kierunku w którym zbieg miał się oddalić według wskazania placówki. Pędzili galopem jak na wyścigi.
Nad ranem jednak dał się słyszeć głos przestrogi jednego z atamanów.
Jeźdźcy zatrzymali konie.
W niejakiej odległości spostrzegli na obszernej płaszczyźnie małe ognisko. — To placówka nieprzyjacielska! — zawołał ataman, — nie powinniśmy się pokazywać!
— Tchórze! — krzyknął hetman z wściekłością, — Jan Sobieski może tam jest! Chciał puścić się prosto ku placówce, gdy jeden z jego towarzyszy wstrzymał jego konia za cugle.
— Zginąłbyś tam, hetmanie! — zawołał, — czy nie słyszysz w oddali szmeru podobnego do brzęku pszczół? Tam jest armia nieprzyjacielska.
Doroszenko powstrzymał się i spojrzał we wskazanym kierunku.
Daleko w głębi był ruch. Noc osłaniała jeszcze płaszczyznę. Powoli ciemne punkta zaczęły się ukazywać w pośród niej. Oddział jezdnych widać było w oddali. Zbliżał się on do ciemnych punktów, złożonych z żołnierzy, którzy tam widocznie obozowali.
Ataman miał słuszność. W oddaleniu widać było wojsko!
Nagle poruszyli się żołnierze stojący na placówce koło ogniska. Zdawało się, że spostrzegają jeźdźców. Część ich dosiadła koni.