Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/165

Ta strona została przepisana.
171
JAN III SOBIESKI.

się szczęśliwą przy małżonku, który dźwigał cały ciężar korony, a rzeczywistej potęgi królewskiej nie posiadał.
Niesnaski w kraju były tak wielkiej że król nie mógł ufać swoim doradzcom, ani tym, którzy go bezpośrednio otaczali.
Chciał on za radą swojej matki olśnić i przywiązać do siebie niespokojnych i niezadowolonych wojewodów, blaskiem festynów, postanowił zatem, że w Krąkowie odbędzie się uroczysta koronacya jego małżonki.
Koronacja odbyła się dnia 19 października 1670 roku w przytomności wszystkich najwyższych dygnitarzy kraju, w uroczyście przystrojonym Krakowie. Po skończonej uroczystości para królewska przyjęła licznych gości w wielkiej sali zamkowej.
Strojów tak wspaniałych i tak świetnych blaskiem drogich kamieni dawno już nie widziała ta sala. Zdawało się, że jedni drugich chcą zaćmić przepychem i że magnackie domy pragnęły młodej królowej okazać cały ogrom swego bogactwa.
Na galeryi sali przystrojonej polskiemi i austryackiemi chorągwiami, umieszczono kapelę, która odegrała uroczystą fanfarę, gdy ukazali się paziowie, a zaraz potem weszła para królewska otoczona świetnym orszakiem. Sala płonęła tysiącami świateł.
W głównem miejscu sali zamkowej na podniesieniu umieszczono tron, do którego król Michał poprowadził swą młodą małżonkę w koronie, po pozdrowieniu szerokiem kołem stojących gości kilkoma uprzejmemi słowy.
W głębi sali pod dekoracyą, mającą kształt namiotu, umieszczono wspaniały bufet, na którym stały złote dzbanki i czasze. Bogato przybrani lokaje i paziowie po podaniu przez wielkiego podczaszego puhara królowi, roznosili kielichy, a wszyscy za przykładem króla wychylali je za pomyślność kraju i królowej.
Pomiędzy gośćmi znajdowała się także piękna Marya Ludwika, wdowa po kasztelanie Zamojskim, którą królowa zaszczyciła dłuższą rozmową. Ukazała się ona na festynie koronacyjnym wskutek życzenia obojga królestwa i zdjęła na ten dzień żałobę.
Ubrana w powłóczystą suknię z jasnobłękitnej jedwabnej materyi z przodu i po bokach przystrojoną kwiatami, z pod której widać było drugą białą atłasową szatę, wyglądała tak czarująco, że kanclerz Pac, który stał obok Jagiellony Wassalskiej, nie mógł się wstrzymać od szepnięcia do niej, że jeszcze nie widział tak majestatycznej, prawdziwie królewskiej piękności.
Jagiellona uśmiechnęła się lodowato.
— Marya Zamojska, jak się zdaje, prędko zapomniała o śmierci swego małżonka i o uczuciach, jakie w niej obudził Jan Sobieski, — odpowiedziała po cichu, — patrz, panie kanclerzu, jak żywo i wesoło rozmawia z posłem angielskim, hrabią Rochester, zwykle tak zimnym, a dzisiaj okazującym tyle życia.
— Powiadają, że młody lord znał ją jeszcze w latach dziecinnych, — odpowiedział kanclerz Pac.
— Jeżeli hetman Sobieski rzeczywiście tak ją kocha, jak się wówczas zdawało w Warszawie, to ta młodociana znajomość kasztelanowej może być dla niego niebezpieczną, — rzekła Jagiellona szyderczo. — Hrabia Rochester jest pięknym mężczyzną a co jeszcze niebezpieczniejsze, posiada wszel-