Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/175

Ta strona została przepisana.
181
JAN III SOBIESKI.

od pokoi Sobieskiego, dał się słyszeć odgłos kroków i ukazał się w niej okryty obszernym płaszczem jeden z panów dworskich. Na głowie miał kapelusz francuskiego kroju i widać było, że nogi jego ubrane były w czarne obcisłe trykoty i cienkie na sprzączki zapinane trzewiki. Przy lewym jego boku wisiała elegancka szpada, po której można było poznać cudzoziemca, ponieważ Polacy nosili szable.
Późny gość galeryi przybył na miejsce, w którem znajdowały się filary i miał właśnie przejść koło nich, ażeby się zwrócić w boczny korytarz, gdy hetman polny litewski, Pac, żywym, gwałtownym ruchem wystąpił z cienia filarów i wydobywając szablę, rzucił się nań niespodzianie.
Słabe światło jakiem oświetloną by ła ta część galeryi, była powodem, że dwaj niespodziewani przeciwnicy nie od razu mogli poznać się wzajemnie, zwłaszcza, że cień od kapelusza zasłaniał ich rysy, a zaczepka była tak szyb ką, iż nie było czasu na rozpatrywanie się.
Pac z wściekłością natarł szablą na nocnego przechodnia, tak, że gdyby ten szybko nie był wyciągnął szpady, ażeby się Obronić, byłby został odrazu zabity na miejscu.
Szczęk broni rozległ się niemile w cichych korytarzach zamku.
Straż usłyszała go i nadbiegła. Gdy jednak wartownicy ujrzeli, że dwóch znakomitych panów wszczęło z sobą bójkę, nie śmieli wmieszać się mię dzy nich, lecz postanowili obudzić i sprowadzić burgrabiego zamku.
— Na wszystkich świętych, panie hetmanie, co się panu stało? — zawołał w tej chwili zaczepiony, odpierając zadawane ciosy według wszelkich prawideł sztuki szermierskiej.
— Hrabia Rochester! — zawołał hetman polny Pac zdziwiony.
— Czy pan rzeczywiście na mnie uderzyć chciałeś, panie hetmanie? — zapytał poseł angielski, uśmiechając się i opuszczając szpadę.
Pac doznawszy niemiłego zawodu, schował także swoją szablę do pochwy.
— Nie, na moje zbawienie, nie, pa nie hrabio! — odpowiedział, — wziąłem pana za kogo innego, lecz jeżeli mi uszedł dzisiaj, to nie ujdzie kiedyindziej.
Pac podał lordowi rękę na zgodę i poszedł z nim zazem korytarzem.
Burgrabia nadszedłszy, przekonał się z zadowoleniem o zakończeniu sporu, który byłby go postawił w kłopotliwem położeniu.

40.
Jagiellona i Magik.

W blizkości zamku krakowskiego znajdował się pałacyk, należący do zmarłego, bogatego wojewody Wassalskiego. Był on zwykle próżny, gdyż owdowiała wojewodzina mieszkała zwy kle albo w dobrach swoich, albo w Warszawie, gdzie było właściwe ognisko dworskiego życia.
Widzieliśmy, że Jagiellona przybyła do Krakowa na uroczystość koronacyi młodej królowej.
Wszystkie jej zamiary i plany nie powiodły się, wszystkie oczekiwania ją omyliły, a na domiar przykrości, jakich doznawała w sam dzień uroczystości, Sobieski powrócił jako zwycięzca i odbył świetny wjazd do przystrojonego wspaniale miasta.