Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/179

Ta strona została przepisana.
185 
JAN III SOBIESKI.

— Był to ogień Agni, który jest strażnikiem świata, — odpowiedział Indyanin, — patrz Agni użycza mi jeszcze jednego promienia swego wiecznego ognia!
Allaraba miał słuszność... Raz jeszcze jasny blask padł na niego i na otaczające go drzewa.
Trwało to jednak tylko chwilę, poczem światło zagasło znowu.
— Witani cię, dostojna pani, — rzekł Allaraba zbliżając się z szczególną szybkością do Jagiellony, — nim udam się do innych krajów w powrocie do odległych Indyi, uczułem potrzebę podziwiania raz jeszcze twej piękności i usłyszenia od ciebie, czy pozwolisz ręce mojej, aby się do ciebie zbliżyła.
Namiętna mowa kapłana zdawała się budzić wstręt w Jagiellonie. Zrobiła gest dumny i odpychający.
— Przychodzę tu, kapłanie, — rzekła, — ażeby ci powiedzieć, że twój napój, który nazwałeś napojem Kamy, nie miał żadnego skutku. Twój Bóg miłości, jak się zdaje nie towarzyszył temu napojowi!
— Skarżysz się na jego działalność, pani? — zapytał Allaraba, — ja wiem, co się stało! Sama jesteś temu winna, że skutek nie odpowiedział twoim życzeniom, że zawiódł twoje oczekiwania, bo nie został zadany tym, dla których go przeznaczałaś!
Jagiellona spojrzała na kapłana ze zdziwieniem.
— Wiesz co się stało? — zapytała.
— Wiem, że nie Jan Sobieski, lecz kasztelan Zamojski napił się tego napoju! Wiem, że nie król Michał, lecz jeden z jego służących wychylił drugą połowę, — odpowiedział Allaraba, — gdyby go wypili ci, dla których go prze znaczyłaś, byłabyś już do dzisiaj cel swój osiągnęła!
— Obaj oni umarli, kapłanie! — szepnęła Jagiellona.
— Umarli, gdyż kochać cię nie mogli lub nie chcieli!
— A Jan Sobieski jest na drodze do tronu!
— Przeszkodzić temu jest zawsze w twojej mocy!
— Dowiedź mi, że mówisz prawdę, żebym nie sądziła, że słowa twoje są tylko czczym dźwiękiem, kapłanie!
— Jeżeli chcesz zawrzeć ze mną przymierze, obdarzę cię koroną!
— A któż tron ze mną podzieli!
— Ten, którego sobie wybierzesz i nad którym zapanujesz, ażeby moc i władza pozostała w twoich rękach!
— Propozycya to ponętna, kapłanie! — odrzekła Jagiellona stłumionym głosem.
Wzrok Allaraby błysnął tryumfem.
— Wiedziałem o tem, że ją przyjmiesz, pani! Jeżeli chcesz się ze mną sprzymierzyć, jeżeli chcesz we wszystkiem, co będziesz czyniła, używać moich rad i moich środków, to złożę w twoje ręce władzę i potęgę, będziesz powszechnie podziwianą królową, przy stroisz czoło świetną koroną i wszystkie ludy będą mówiły o tobie!
— Za tę cenę zgadzam się na twoją propozycyę, kapłanie! Jestem twoją!
To mówiąc, Jagiellona podała rękę noszącemu się z tajemniczemi planami człowiekowi.
Ujął on tę rękę i przycisnął ją do piersi.
Dreszcz przebiegł całą postać Jagiellony.
Czarnobroda, brunatna twarz kapłana miała demoniczny wyraz.
— Chwila ta będzie miała ważne następstwa, pani, — mówił, — czuję,