Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/180

Ta strona została przepisana.
186
JAN III SOBIESKI.

że jesteś moją i na znak tego kładę twą rękę na moją obnażoną pierś. Jeżeli od tej chwili dokładnie i szczerze wypełniać będziesz moje rady, zasiedziesz na tronie i ręka twoja zdruzgocze nienawistnego ci Jana Sobieskiego!
— Powiedz mi, czego za to żądasz kapłanie!
— Żadnej nagrody, księżno! Żądam tylko wiary w moją potęgę i doniesień o wszystkiem, co się będzie dzia ło lub co będzie zamierzonem u dworu! Wysłańcy twoi z tajnemi doniesieniami spotkają moich wysłańców w blizkości Warszawy! Wówczas wybiorę właściwą chwilę, ażeby ci dać w ręce środki, które cię zrobią władczynią.
— Moi wysłańcy oddadzą twoim doniesienia starannie opieczętowane i pewne! O wszstkiem, co się będzie dzia ło na dworze warszawskim będę ci donosiła, kapłanie. Określ jednak dokładniej, gdzie moi wysłańcy twoich mają spotykać.
— W blizkości, Warszawy nad wielką rzeką, w cieniu gałęzi odwiecznego drzewa stoi wielki kamień ofiarny, na którym znajduje się znak wyciśniętej stopy ludzkiej. Pod tym kamieniem w nocy podczas każdej pełni twoi posłańcy zastaną moich! Przymierze między nami zawarte! Krótki czas jeszcze, pani, a droga do tronu otworzy się przed tobą.
Rozstali się, Jagiellona oddaliła się od posągu, przy którym pozostał Allaraba, który patrzał za nią tryumfująco i powróciła do miasta

41.
Zasypana!

Ciękżo przez wojnę dotknięte miasto Żwaniec, odetchnęło po zwycięstwie Sobieskiego.
Gdy Doroszenko ze swem nieludzkiem gospodarstwem opuścił wreszcie miasto, nieszczęśliwi mieszkańcy poważyli się wyjść z kryjówek i piwnic, ażeby zobaczyć co zburzonem a co zrabowanem zostało.
Mieszkańcy przedewszystkiem podziękowali modlitwą Bogu, że ich od tej strasznej klęski uwolnił.
Gdy następnie z pomocą Sobieskiego żołnierzy grzebiono zmarłych, mieszkańcy zabrali się do przywrócenia porządku. Oczyszczano domy i ulice, usuwano zwaliska po budynkach zgorzałych od kul ognistych.
Straż miejska chciała właśnie zam knąć bramę i podnieść most zwodzony, gdy ukazała się znana im prawie wszystkim z wieści i przy domku postać czerwonego Sarafana, i chociaż straż szybko chciała przez podniesienie mostu przeszkodzić jego przejściu, rzucił się na płaszczyznę mostu w ostatniej chwili, uchwycił się silnie łańcucha i tym sposobem został także podniesiony do góry, gdy jednak ujrzał się na drugiej stronie mostu, spuścił się szybko po łańcuchu i skoczył między przestraszonych strażników, jak gdyby wy konywał jakiś dziki taniec.
Strażnicy rozstąpili się. Jeden z nich był tyle przytomnym, że chciał pośpiesznie zamknąć bramę miasta. Ale w tej samej chwili, gdy brama przymykała się ze skrzypem, przesunął się przez nią czerwony Sarafan i wpadł do miasta.
Pospólstwo z krzykiem uciekało przed nim.
— Precz stąd! Jesteś czerwonem widmem wojny — wołali mężczyźni, — czego tu chcesz czerwony Sarafanie? czyż jeszcze nie dość krwi popłynęło?