Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/206

Ta strona została przepisana.
 212
JAN III SOBIESKI.

Niektórzy mężczyźni odważyli się na to, nim jednak czółnem utorowali sobie drogę pomiędzy krami, odłam lodu, na którym znajdowała się ślepa niewolnica, już był daleko.
Nawet jej krzyk o pomoc, zamierający w oddali, nie dobiegł do nich.
Wreszcie prąd rzeki tak gwałtownie porwał odłam lodu wraz z nieszczęśliwą, że znikła w nocy i mgle...

47.
Zaślubiny.

W pałacu Zamojskich w Warszawie, który przeszedł na własność wdowy po zmarłym kasztelanie, był wielki ruch i ożywienie.
Pokoje i salony oddawna nieużywane oczyszczono z kurzu i przystrojono bogato.
Oczekiwano wielkiego marszałka koronnego Jana Sobieskiego i pięknej jego narzeczonej Maryi Kazimiery. Przywoził on ją ze starostwa do Warszawy, aby ją poprowadzić do ołtarza w starej katedrze, w której arcybiskup błogosławił związki małżeńskie królów i dostojników państwa.
Cała Warszawa przybrała się uroczyście i przypatrywała się z ciekawością wjazdowi narzeczonych, których nazwiska były w ustach wszystkich.
Piękna Marya zdjęła szaty żałobne, ażeby je zamienić na strój godowy.
Wszyscy pragnęli widzieć i powitać okrzykiem dzielnego wodza.
Król Michał patrzył z ukrytą niechęcią na te świetne przygotowania. Jakkolwiek mógł dotychczas polegać we wszystkich potrzebach na swym dzielnym wielkim marszałku i hetmanie Sobieskim, nasuwała mu się jednakże myśl, że lud i część panów w kraju oddają mu cześć prawie królewską. Nigdy jeszcze króla nie przyjmowano w tak zaszczytny sposób jak wodza Jana Sobieskiego.
Było to nie miłe spostrzeżenie.
A jednak król Michał był zmuszony łączyć się z ogólną uroczystością i pomnożyć jeszcze zaszczyty, jakie oczekiwanego i piękną jego narzeczoną oczekiwały.
Około południa wspaniałe karoce pary nowożeńców przebyły bramę miasta i zostały powitane okrzykami radości przez lud świątecznie przystrojony.
Król wysłał naprzeciw nim kilku wysokich dygnitarzy, ażeby przybywających powitali w jego imieniu.
Wspaniałe powozy przejeżdżały powoli ulicami miasta aż do portyku wielkiego, wspaniale oświetlonego kościoła, u wejścia do którego arcybiskup z duchowieństwem uroczyście powitał nowożeńców.
W przedsionku kościoła oczekiwali dostojnicy i znakomici goście.
Wszyscy przybyli, tylko Jagiellony i braci Paców nie było w liczbie gości weselnych.
Gdy Marya Kazimiera wysiadła z powozu, damy dworu poprowadziły ją prawą nawą kościelną do wielkiego ołtarza. W ubraniu ślubnem wyglądała ona tak młodo, że spojrzenia wszystkich zwracały się na nią z podziwem i zachwytem. Twarz jej jednakże była blada i tęskny wyraz wyczytać w niej było można.
Sobieski przeciwnie, uszczęśliwiony, z miną zwycięzcy wchodził do przedsionka kościoła, gdzie dostojnicy i przyjaciele jego powitali go serdecznie.
Orszak Sobieskiego utworzył szpaler.
Wkrótce potem zajechały powozy króla i królowej, którzy przybyli do