Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/207

Ta strona została przepisana.
213 
JAN III SOBIESKI.

kościoła, aby hetmana Sobieskiego zaszczycić bytnością na jego zaślubinach.
Sobieski wyszedł naprzeciwko kró lewskiej pary i podziękował za ten dowód łaski.
W liczbie panów zebranych znajdował się także poseł angielski hrabia Rochester.
Następnie Sobieski udał się z panami do wielkiego ołtarza, przy którym spotkał się z Maryą.
Król i królowa zajęli miejsca na przygotowanym tronie.
Arcybiskup, otoczony duchowieństwem ukazał się przy wielkim ołtarzu i zaczęła się uroczystość.
Jan Sobieski podał rękę pięknej, śmiertelnie bladej Maryi i stał przed ołtarzem promieniejąc radością.
Dzień oczekiwany nadszedł. Marya należała do niego.
Arcybiskup uroczyście pobłogosławił związek, potem król pierwszy przystąpił do nowożeńców, ażeby im złożyć swoje życzenia. Królowa powiedziała także kilka życzliwych słów do państwa młodych.
Następnie zbliżyły się inne osoby z dworu i winszowały świeżo połączonej parze.
Gdy hrabia Rochester przystąpił do młodej pary, Marya była blada i tak drżąca, że się o krzesło wesprzeć musiała.
Sobieski jednak nie zauważył wzruszenia swojej młodej małżonki, gdyż w owym czasie właśnie rozmawiał z królową.
W tej chwili w przepełnionym kościele powstał ruch wielki.
Głuchy krzyk rozległ się w poświęcanem miejscu.
Coś zaszło widocznie.
Nikt nie wiedział co się stało i co to zajście znaczyć mogło.
Krzyk zdawał się jękiem omdlewającej kobiety i przy ołtarzu otaczający nowozaślubioną parę sądzili rzeczywiście, że jakaś kobieta zemdlała.
Powód jednak do zaszłego poruszenia był inny.
Gdy arcybiskup łączył już ręce Maryi i Sobieskiego, a tłum nagromadzony gęsto stał przed świątynią, zbliżyła się do portyku kościoła młoda dziewczyna, prowadzona przez jakąś starą kobietę, ubrana w biedną, szarą sukienkę i jak się zdawało ślepa.
— Cóż to za uroczystość obchodzą dziś w Warszawie? — zapytała dziewczyna ta kobiety.
— Więc nie wiesz, biedne dziecię? Musisz przychodzić z daleka, — odpowiedziała zapytana.
— Przybywam aż od granicy. Przebyłam śniegi i mrozy. Na wielkiej rzece małom nie utonęła, ponieważ lód puścił. Ocaloną zostałam prawie cudem, gdyż odłam lodu, na którym się znajdowałam wyrzucony został na brzeg, na którym litościwi ludzie dali mi pomoc. Od kilku tygodni jestem w drodze.
— W takim razie nie możesz wiedzieć co się tu dzieje! Czy chcesz wejść do kościoła? Jan Sobieski bierze właśnie ślub z piękną i szlachetną Maryą Kazimierą Zamojską.
Ślepa niewolnica, która już z rozmawiającą kobietą weszła do kościoła, pochwyciła kurczowo rękę tej, co jej udzieliła tę wiadomość i wydała ów okrzyk, który się rozległ po kościele.
— Co to jest? co się stało tej dziewczynie? — pytano dokoła.
Powstała ciżba.
— Kto jest, ta dziewczyna? — pytano.
— Omdlała! Podtrzymujcie ją! Biedna ślepa niewolnica, usłysza-