Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/21

Ta strona została przepisana.
23 
JAN III SOBIESKI.

ci na to w tej świętej godzinie! Będziemy wiernie służyli ojczyźnie i z radością krew naszą za nią przelejemy! Ty słyszysz moje słowa! Ty słyszysz tę moją przysięgę.
— I ja ślubuję ci to samo, mój ojcze, — dodał Marek uroczyście, — duch twój pójdzie z nami! Życiem naszem uczynimy zaszczyt twojemu i naszemu nazwisku!
— A nim wyruszymy na wojnę, — mówił Jan Sobieski dalej, — nim przyłączymy się do zbrojnych szyków, broniących naszej ojczyzny, odszukamy tego, którego dłoń zbrodnicza nam cię wy darła, który ci zadał śmierć! Ślubuję ci, że go znajdę, i że cię pomszczę! Nie spocznę pierwej, aż krew twoją zmyję krwią mordercy!
— I ja ci to przysięgam, klęcząc przy twoich zwłokach, — rzekł Marek poważnym głosem, — tylko śmierć może mnie uwolnić od tego świętego ślubu!
Upłynęła długa chwila milczenia.
Sassa słyszała każde słowo. Znajdowała się w blizkości Jana Sobieskiego i brała udział w tej nocnej uroczystości, która jeszcze ściślej łączyła ją z tym, w którym od pierwszej młodości widziała gwiazdę swojego życia. He razy odezwał się głos jego, znajdował zaw sze drżące echo w jej sercu. Gdy była przy nim, zapominała o tem, że nie ma domu ani rodziny, że jest nieszczęśliwą niewolnicą.
Dwaj bracia wstali. Nowa uroczystość skończyła się. Teraz rozpoczynało się dla nich nowe życie. Teraz mieli wypełnić święty obowiązek.
— Chodź, Sasso, nie możemy cię opuścić i skazać na zgubę, — zwrócił się Jan Sobieski do klęczącej, biorąc ją za rękę i podnosząc, — możesz się udać do dóbr naszego ojca i tam pędzić życie spokojne, bez troski!
— Dziękuję ci, panie, jesteś tak dobrym jak twój szlachetny ojciec! — odpowiedziała ślepa niewolnica drżącym głosem, — ale nie odpędzaj mnie od siebie!
— To być nie może, Sasso, jadę dalej... nie możesz mi towarzyszyć.
Ślepa dziewczyna smutnie pochyliła głowę.
— Nie możesz mi być potrzebną, Sassa, — udaj się do dóbr, w których przebywają inni słudzy naszego ojca i tam pozostań.
— I my musimy się rozstać, bracie, — rzekł Marek do Jana, — udamy się każdy w inną stronę szukać mordercy naszego ojca.
— Tak i ja postanowiłem, Marku, pożegnajmy się, a gdy pomścimy śmierć naszego niezapomnianego ojca, to się znajdziemy w szeregach wojowniczych ażeby powetować klęskę doznaną pod Piławcami!
— Dobrze, mój bracie! — zawołał Marek uderzając ręką w rękę podaną przez Jana, — wspólny cel nas łączy!
Mańkowska November 6
Jan III Sobieski — 14
Rozstajemy się, ażeby wkrótce znaleźć się w jednym szeregu i walczyć w obronie naszej ojczyzny! Bądź zdrów!
Dwaj bracia padli sobie w objęcia. Przy zwłokach swego ojca rozstali się. Szlachetne zamiary i plany przyszłości zajmowały ich obu. A Opatrzność wybrała ich na to i przeznaczyła, ażeby wysokie i zaszczytne stanowiska na czele swego narodu zajęli.
Wyszli ręka w rękę z grobowca, a następnie z kościoła.
Sassa poszła za nimi w pewnem oddaleniu.